Gaspar da Gama - odkrywca Brazylii z Poznania
Radosław Nawrot
2010-12-19, ostatnia aktualizacja 2010-12-17 19:03
Gdy na początku września 1499 r. u brzegów Lizbony pojawiły się maszty portugalskich okrętów, król Manuel I Szczęśliwy nakazał bić w dzwony. Wszak to z wyprawy do Indii wracał Vasco da Gama. Z ledwie 55 ludźmi i resztkami floty, ale udało mu się! Obok niego na mostku okrętu "Sao Gabriel" stał ubrany w białe płótno pewien poznaniak imieniem Kacper. Gdyby nie on, Vasco da Gama nigdy by nie wrócił.
Kiedy się urodził około roku 1450, Portugalczycy - najlepsi żeglarze tej epoki - dotarli właśnie do Wysp Zielonego Przylądka i odkrywali dalej nowe lądy. W 1482 r. dotarli do Kongo. W 1488 r. byli na Przylądku Dobrej Nadziei i płynęli na wschód, ku Indiom, z których pochodziły warte krocie przyprawy i inne skarby.
Hiszpanie ruszyli na zachód i w 1492 r. Kolumb dotarł do Ameryki. To wie każdy, kto miał z historii choć dostateczny. Podobnie jak i to, że Portugalczycy w 1498 r. odpowiedzieli odkryciem morskiej drogi wokół Afryki do Indii. Znalazł ją Vasco da Gama. To była bardzo ryzykowna podróż. Miał płynąć jego brat, Pedro da Gama, ale nagle zmarł. Przed wyruszeniem 8 lipca 1497 r. Vasco da Gama modlił się całą noc w Belem. Bał się. Wziął trzy karaki o nazwach "Sao Gabriel", "Sao Rafael" i "Berrio", statek transportowy oraz 170 ludzi, głównie ochotników i skazańców, którym obiecano wolność po powrocie. W grudniu flota wpłynęła na wody, na których nigdy nie było Europejczyków. Minęła Afrykę i w maju 1498 r. dotarła do zachodnich Indii. Tam, w porcie Goa należącym do Sułtanatu Bahmani odwiedził ich pewien tajemniczy człowiek z białą brodą i w turbanie. Nie był Azjatą. Znał języki europejskie, łacinę i włoski. Twierdził, że nazywa się Yusuf Adil i jest niewolnikiem wziętym z Europy w jasyr przez Saracenów. Ma 40-tysięczną armię, która może służyć przybyszom. Proponował, by ci zeszli na ląd ją zobaczyć. Da Gama połapał się jednak, że to pułapka. Tajemniczy posłaniec został pojmany. Vasco da Gama kazał go torturować, aż przybysz powie, kim jest naprawdę. Kacper podawał najrozmaitsze wersje, ale Portugalczycy znali się na torturach. W gorącym oleju, ze szczypcami na palcach w końcu powiedział. Portugalczycy zanotowali w księgach: „judeu do Reyno de Polonia da cidade de Posna”, czyli Żyd, poddany Króla Polski z miasta Posna. Tak wyjęczał im na mękach i taka wersja znajduje się w przekazie portugalskiego urzędnika królewskiego Damiao de Góis. A był to poseł, który w Polsce bywał wielokrotnie, także w Poznaniu - mieście wtedy kwitnącym. Nie pomyliłby nazwy miasta, więc wersja, która zakłada, że szpieg z Indii podał jako miejsce pochodzenia „Bosna” (czyli Bośnia) jest mniej prawdopodobna. Żyd z Poznania przyznał portugalskim katom, że nie jest niewolnikiem, lecz człowiekiem wolnym, który w Indiach mieszka od lat. Miał misję, by rozpoznać i zaatakować Portugalczyków. Znał się bowiem na żegludze i wojowaniu. Znał się znakomicie. Jako małe dziecko musiał z rodzicami zbiec Polski przed przymusową zmianą wiary. Przez Palestynę i Egipt trafił do Indii. Taką wersję podał jeden z marynarzy Vasco da Gamy zwany Alvaro Velho. Spisał ją później portugalski historyk Joao de Barros, ale zapewne coś przekręcił. Chodzi prawdopodobnie o rok 1454, kiedy faktycznie wielu Żydów opuściło Poznań, ale nikt nie zmuszał ich wtedy do zmiany wiary. Vasco da Gama najpierw go torturował, a potem chciał powiesić na rei jak zdrajcę. Zmienił zdanie, gdy zorientował się, że przybysz znakomicie zna Indie, tutejszą mowę, zwyczaje i okoliczne wody. Zamiast stryczka zaproponował współpracę. Warunkiem miało być jednak nawrócenie się, chrzest i wyznanie wiary w Chrystusa. Jeniec się zgodził. Ochrzczono go na pokładzie „Świętego Gabriela” i nadano mu imię Kacper, gdyż w turbanie przypominał króla ze Wschodu. Portugalczycy zapisują to imię niekiedy jako Kaspar bądź Gaspar. Ojcem chrzestnym Kacpra był sam kapitan. Wkrótce ten niezwykły człowiek, znany w portugalskich źródłach także jako Gaspar de Lemos bądź Gaspar d'Almeida, stał się najlepszym portugalskim przewodnikiem w Azji, ale okazało się, że jeszcze lepiej zna wybrzeża Wschodniej Afryki. Bywał tam wielokrotnie na indyjskich statkach, a Portugalczycy nie mieli pojęcia o tej części oceanu. Zawsze ubrany w białe płótno, w turbanie, z białą brodą, przeprowadzał ich przez trudne wody, ułatwiał dyplomację. Dotarł z nimi do Jawy i Celebesu, potem dzięki jego nawigacyjnemu mistrzostwu udało się przyprowadzić resztki floty Vasco da Gamy do Portugalii. Niemal wszyscy marynarze zapadli na szkorbut i stracili zęby. Kacper był jednym z nielicznych zdrowych. Vasco da Gama pokochał go jak brata - Pedra, którego mu brakowało. Przedstawił Polaka królowi Manuelowi jako tego, który odwagą i doświadczeniem ocalił portugalską flotę na wodach Afryki. Król uczynił Kacpra dworzaninem i nadał mu tytuł „cavaleiro de sua casa” (Kawaler Królewskiego Domu), a Vasco da Gama dał mu swoje nazwisko. Choć Portugalia miała wielu wybitnych żeglarzy, trudno było znaleźć lepszego nawigatora niż Gaspar da Gama. Król poprosił go, by poprowadził kolejną portugalską wyprawę, która wiosną 1500 r. ruszała do Indii wokół groźnych brzegów afrykańskich. Była to jedna z najbardziej tajemniczych wypraw tej epoki. Na jej czele stał Pedro Alvares de Cabral, a towarzyszył mu Bartolomeo Dias, odkrywca Przylądka Dobrej Nadziei. U brzegów Zachodniej Afryki flotę zaatakował wielki sztorm. Ponoć to właśnie Gaspar da Gama doradził zmienić kurs na zachodni, by uciec przed szkwałem. Czy wiedział, że niedaleko jest tam ląd? Niektórzy historycy twierdzą, że tak - może od Arabów, może od Chińczyków, może z pism fenickich, które znalazł w Lizbonie, a może po prostu z obserwacji ptasich lotów. Że chciał w ten sposób ubiec Hiszpanów, którym lądy na zachód od Wysp Zielonego Przylądka należały się na mocy potwierdzonego przez papieża traktatu z Tordesillas z 1494 r. To jedna z ciekawszych zagadek epoki wielkich odkryć. Portugalska flota dotarła w ten (nie)przypadkowy sposób do dzisiejszej Brazylii. Portugalczyk Nicolau Coelho i poznaniak Gaspar da Gama byli pierwszymi Europejczykami, którzy dotknęli stopą jej ziemi i ogłosili jej przyłączenie do królestwa Manuela Szczęśliwego. A potem cała flota popłynęła do Indii, gdzie Kacper był przez lata doradcą dwóch portugalskich wicekrólów - Francisca Almeidy i Alfonsa d'Albuquerque. W latach 1502 i 1505 odkrywca Brazylii pływał jeszcze do Indii z Vasco da Gamą. Ślad po poznańskim żeglarzu urywa się w 1510 r. Dokładnie 500 lat temu. Joachim Lelewel, badacz dziejów Gaspara da Gamy, napisał o nim w 1858 r.: "Bez Żydka z Poznania po Indji krążącego, a chrztem Gaspard da Gama zwanego, Vasco da Gama 1498 i Kabral 1500 nie mieliby tego powodzenia w swych wyprawach, jakie on im zjednał".