-229- 230-231-
17. Ogniwo | Ponta Grossa,od 15/10.1915 do 23/3.1916 | Biuletyn Pol. Kom. Wojsk A.P. | W. Rodziewicz | 500 ,, | Tyg. Niepodległościowy polegjonowy |
18. Osa | Kurytyba. Grudz.1921 3 nu.1922 | Grono Ludzi | Tyt. W. duszczak Fakt.P.Nikodem i Żygoltowicz | ? | Pisdmo satyryczne |
19. Pobudka | Ponta Grossa. Od 1/4.1916 do końca 1918 r. | Zjedn.Pol.Org.Niepodległ.Południowej Ameryki | Wacław Rodziewicz. | 600 ,, | Tygodnik polityczno - niepodległościowy |
20. Polak w Brazylji | Kurytyba 1/1.1905 do 26/6.1919 | Kaz. Warchałowski | J.Hempel, K. WarchałowskiJul.Malinowski.Fr. Kłobukowski,Fr. Dergit | 1500 „ | Do wojny post. Nawet antykl. Podcza wojny za Kom.Par. 2 razy w tygodniu |
,, | Od 26/6.1919 do 18/8.1921 | Fr Dergint | Sam | 1500 ,, | Niezależny |
21. Polonia | Kurytyba od lipca 1985 do list. 1896 r. | Wydawnictwo T-wa. Druk Pol. | Ign. Waberski Radziszewski i inni. | 400 ,, | Tyg. Narodowo – zachowawczy.W zmien. formie Gazeta Polska |
22. Polonia | Rio de Janeiro 1 nr grudz.1918 | W. Teodorkowski | On sam | 200 ,, | Po port.dla upam. Uznan. niepodl przez BR |
23. Poranek | Kurytyba od 30/7 1989 r. | Cezar Szulc | Enzinger | 500 ,, | Tyg.Lud.dotatek do Gazety Polskiej |
24. Prawda | Kurytyba. Od 30/4.1900 do 1/7.1900 r. | Ferd. Zaze | Zaze,Dybowicz | 300 ,, | Tyg. Niezależny, umiarkowany, postępowy |
,, | Od 1/7.1900 do maja 1901 r. | Zw. Kolon.Wyd. Wyw. | Józef Okołowicz | 500 ,, | Pismo tyg. Obrazkowy, narodowo-postępowe. |
25. Proletariat Polski | S.Paulo. Wrzesień 1921 r | Centr. Związek Rob.Rol.Fabr. | Sami robotnicy | ? | Komunistyczna próba art. W polskim i portugalskim |
26. Przy -jaciel Rodziny | Kurytyba, od 1 lipca 1921 r. | OO. Misjonarze | Ks. J. Góral | ? | Miesięcznik religijny |
27. Robo -tnik Parański | Kurytyba, od 15/11.1902 do 15/06.1903 r | Sp. Wydawn. Czapski prezes | Witold Kowerski | 500 ,, | Tygodnik ludowo-zachowawczy. |
28. Sowizdrzał w Paranie | Ponta Grossa 2 No 09.10.1919r. | Niewiadomy | Niewiadomy | 300 ,, | Satyryczne - popstępowe |
29.Sporto - wiec Polski | Kurytyba. Od 12.1922 r | Kom. Gł.Zw.Pol.Tow. Sport. W Brazylji | B.Lepecki, A.Zarychta | 400 ,, | Misięcznik poświęcony Sportu Junaka i Harcerza |
30. Szkolnic -two Polskie | Kurytyba, od 13.06.1913 do 31.07.1914 | T-wo Szkoły Ludowej W Brazylji | Red. Polska w Brazylji | ? | Tyg.dod.do Pol.w Braz. Dla spraw szkolnych |
31. Ścierka | Kurytyba,od listop.1902r | Nieznany | Witold Kowerski | ? ,, | Satyryczna odp. Na „Djablika” |
32. Świat Parański | Kurytyba, od 08.1923r. po dat | J.Papugnee. OO.Misjonarze | J. Stańczewski | 500 ,, | Tygodnik obrazkowy zachowawczy |
33. Świt | Ponta Grossa, od końca 1918r Do poł.1921. Po dziś w Kuryty. | Zw. Demokratów Pol. Zw. „Kultura” | Fr. Łyp, Kon. Jeziorowski I inni | 1100 ,, | Tygodnik polityczno- Postępowy obecnie lewicy. |
34. Tygodnik Polski | Kurytyba, listopad 1911r. | L. Konkowski | Tenże | 300 ,, | Tyg. Ogólnokształcący bezbarwny |
35. Tygodnik Związkowy | Guarany, 15.10. 1916 do poł.17 | Zw. Nar. .Pol . Am. Płd. | Fr. Hanas | 500 ,, | Tyg. Popularny, um. Postęp, proregionalny. |
36. Wiadom. Z wojny | Do września 1915r. | Pol.Kom.Wojsk. Am. Południowej | W. Rodzewicz | 500 ,, | Tygodnik postępowy |
37.Życia | Kurytyba od 15.01-10.07.1909 r. | Radosław Neymar | Tenże | 500 ,, | Tygodnik antyreligijny. |
Uwagi: Oprócz wyliczonych powyżej pism należy wspomnieć jeszcze o czterech pismach w swoim czasie projektowanych. Były to: 1896 roku C. Szulc zamierzał wydawać pismo „Swiatło”, zanim przejął „Polonję” i pociął wydawać „Gazetę Polską”. „XX Wiek” F. B. Zdanowskiejjo miai się też pojawić od lipca 1898 r. w Porto Alegre. W tym samym mniej-więcej czasie pierwsi organizatorzy Zw. Narodowego Pol. Ameryki Poł. zamierzali zacząć wydawać po upadku „Kuriera Parańskiego" pismo „Związkowiec”. W J900 roku projektował lwowski Zw. Kolonialny Wyd. Wyw. rozpocząć wydawnictwo w Kurytybie tygodnika „Związek”, ale w miejsce tego kupiono „Prawdę”.
2. Trzeba tu wspomnieć jeszcze o dwu pismach, które z prasą polską pozostawały w pewnym związku, chociaż bowiem w portugalskim wydawane języku pomieszczały artykuły polskie. Były to: „O Immigrante” wydawany w 1908 r. w Sao Paulo w celu propagandy za polską imigracją do tego stanu, pomieszczał artykuły polskie. Była to pewnego rodzaju odmiana „Dzwonu Polskiego”. Drugie zaś pismo to wydawane przez administracje, kolonji Cruz Marhado „O Trabalho”, mająca na celu asymilację obconarodowych kolonistów i w tym celu pomieszczające także polskie artykuły. Wychodziło w 1921 i 1922 roku.
-323-
Wszyscy zewsząd wołają o program realny
ROZDZIAŁ SIÓDMY.
Inteligencja polska w BrązyIji.
WARUNKI PRACY TEJŻE. - JEJ ROLA I WPŁYW NA ŻYCIE POLSKIE. — DOBRE I ZŁE STRONY. — CZEGO MOŻNA OCZEKIWAĆOD INTELIGENCJI POLSKIEJ.
Z kilku poprzednich rozdziałów mógł sobie Czytelnik wyrobić pogląd na wartość chłopa polskiego jako kolonizatora, na rezultaty pracy jego w dziedzinie podboju coraz to nowych obszarów, na jego wytrwałość i upór, z jakimi w ciężkich warunkach potrafił jednakże dojść ze swego punktu wyjścia do realizacji swego ideału tj. do zdobycia własnego warsztatu pracy i skupienia w swych rękach maximum jziemu którą mógł w danych stosunkach posiąść. Tak przekonać się każdy może, kto się interesuje tem zagadnieniem, że o ile chodzi o szeregowca w walce o nowe tereny liczyć możemy na materjał pierwszorzędny, który nie zawiedzie napewne.
W niniejszym rozdziale chciałbym choć pobieżnie naszkicować rolę inteligencii polskiej w Brazylii, jako tego współczynnika, który obok chłopa pjoniera musi być brany w rachubę kiedyy się mówi o kolonizacji, o podboju nowych terenów.
Obcy teren, zupełnie inne a trudne warunki. — Brak oparcia w pracy. — W każdym razie inteligencja ściąga do Parany, głównie pod hasłem „Nowej Polski".
Nestorem inteligencji polskiej w BrazyIji, jeśli ją będziemy traktować w łączności z zagadnieniem naszej emigracji, jest bezwątpienia Hieronim Durski, aczkolwiek tylko przez krótki czas jako nauczyciel brał udziałów życiu polskiej kolonji.
-233-
To też historja inteligencji polskiej w Paranie zaczyna się właściwie na Ed. S. Saporskim. Fakt to symboliczny. Albowiem w jego osobie ucieleśniła się niejako idea kolonizacji Parany przez Polaków, on przez zapoczątkowanie tamże osadnictwa stał się twórcą późniejszej idei „Nowej Polski” tej idei. której właśnie Paran a zawdzięcza bytność na swym terenie najtęższych i najsympatyczniejszych reprezentantów inteligencji polskiej.
Ale nie mało wody przemknęło w Iguassu, zanim oprócz Saporskiego i postaci zresztą w życiu kolonji polskiej epizodycznych, jak Teofil Rudzki, podróżnik, przybyły tu z Meksyku w 1883 roku i znany aferzysta kolonizacyjny, Eugeniusz Benda-zewski, pojawili się w Paranie, czy wogóle w Brazylji Południowej, inni jacyś inteligenci. Tu muszę zaznaczyć, że skala, jaką się mierzy inteligencję odnośnie do stosunków parańsko – brazylijskich, musi być znacznie liberalniejsza i obejmować będzie także i te jednostki, które nieraz nie posiadają specjalnego patentu ną „inteligentów”, niemniej mianem tem są obejmowani i z racji swego stanowiska i charakteru na nie zasługują. Mowię tu o inteligencji świeckiej, o klerze bowiem już pisałem osobno. Większal iczba inteligencji pojawiła się w Paranie razem z gorączką brazylijską i bezpośrednio po niej. Były. To dwa typy ludzi, jednych gnała w świat żądza wrażeń, czy chęć polepszenia sobie bytu, czy też chęć wyrwania się z dusznej atmosfery otoczenia, w którem do tej pory pozostawali. I ci,, rzec można, rolo poważniejszej nie odegrali. Drudzy szli za morze już to chwilowo, aby się przjrzeć życiu naszego wychodźcy już to na czas dłuższy, aby mu pomagać w jego pracy i aby ideał „ Nowej Jpolski " w czyn wcielać. Do tych ostatnich zaliczyć należy zacnego ideowca, D-ra Stanisława Kłobukowskiego, najlepszego znawcę spraw emigracyjnych św.p. Józefa Okołowicza, autora „Brazylji” Aleksego Kurcjusza itp. Tu jednakże pragnąłbym parę słów powiedzieć o warunkach, na jakie trafiali.Teren był zupełnie obcy i nieznany, stostunki pierwotne i płynne, kolonia polska biedna i nieuświadomiona, aczkolwiek nie bez dobrej woli. Oparcia jednakże naprawdę, ani materialnego, ani moralnego nie było, a przybysze byli to przeważnie ludzie bez środków i nieprzygotowani do twardych warunków. Stąd praca była ciężka i niewdzięczna. Łamali się też w niej ludzie słabsi, ustępowali drudzy. Tak przez pole działania między 1890 a 1899 r. przewinęło się ludzi nie mało. Rezultaty pracy pozytywnej nie były jednakże wielkie.
-234-
Poza inicjatywą ożywczą, wniesioną przez tych przybyszów, wkradły też, niestety, za mmi w życie kolonji walki i intrygi, emigrantom golskim dotąd nieznane. W każdym razie należy to stwierdzić, że szczerze czy nieszczerze dzialacze ci stali na usługach idej "Nowej Polski” z małymii wyjątkami jednostek o zainteresowaniach przyziemnych, lub związanych w taki czy inny sposób z organizacjami czy instytucjami polskim ideałom obcyjrn, o ile nie wrogimi. To cecha charakterystyczna pierwszego okresu, która jednakże ,,mutatis mutandis” przetrwała do dnia ostatniego, do chwili obecnej w życiu kolonji.
To też po tych uwagach ogólnych przejdę do szkicu historycznego,charakteryzującego dopływ inteligenckich sił do Brazylji.
Goście z Europy. — Delegaci, — Pierwsi stale osiadli działacze. — Znaczniejszy dopływ sił inteligenckich około końca XIX wieku. — Dalsze dzieje aż do chwili obecnej.
W chwili, kiedy fala wychodźcza wyniosła na swym grzbiecie tysiące ludu naszego w okresie „gorączki brazylijskiej", było w Brazylji niewiele inteligentów. Skupiali sie wszyscy w. Paranie.. OpróczDurskiego, Saporskiego i K. Szulca był już na Tho-maz Coelho W. Gradowski, pełniący obowiązki nauczyciela i to pewnie wszystko. Gorączka brazylijska przynosi do Parany rodzinę Mikoszewskich, Jurgielewicza, w 1893 roku przybywa do-Curytyby w sprawach udziału w Wystawie Lwowskiej J. Koźmiński, który poźniej ginie w rewolucji federalistycznej. Jest już tutaj Ignacy Waberski. późniejszy redaktor „Polonji” inicjator pierwszego Towarzwa w Paranie, Dr Maciej Piechnik, pierwszy lekarz polski w Paranie, jest fachowy nauczyciel z Galicji Fr. Krzyżanowski, w Rio de Janeiro Fr. Schmidt i Grollman, w Porto Alegre F.B. Zdanowski. W 1895 roku przybywają A. Janicki, M. Radziszewski, K. Skłodowski, A. Smokowski i Enzinger. W tym też okresie pojawiają się pjerwsi „delegaci" z Polaki. Odwiedzają Paranę prof. Siemiiradzki, Dr. St, Kłobukowski, ks. Z. Chełmicki, A. Dygasiński, A. Hempel i P. Łaźniewski, aby swe wrażenia i sgostrzeżema podać publicznej wiadomojci w Polsce, poruszonej tłumnem wychodźtwem ludu naszego.
-235-
Później pojawiają się ponownie w Paranie prof. Seiniradzki i ks.A. Wolański, Rusin, w okresie, kiedy poczyna płynąć lud z Galicji Wschodniej. w 1899 roku bawi w Paranie A.Gruszecki i Roman Dmowski. Tu trzeba stwierdzić, nie wnikając w ocenę prac danych autorów, że pobyt ich w Paranie, za wyjątkiem d-ra Kłobukowskiego, który podczas swych objazdów założył niemało towarzystw polskich i poważnie się przyczynił do zapoczątkowania spoleczno-narodowej pracy w kolonjach polskich w Brazylji, nie wpłynął bynajmniej na ożywienie życia narodowego wśród polskiego wychodźtwa.
Kadry stałej inteligencji w Paranie mnożą się w 1896 roku, kiedy z Galicji przybywa kilka osób inteligentnych, jak osiadły w Ponta Grossa agronom W. Kłosowski. zamieszkały na Prudentopoiis budowniczy Karman i parę innych jednostek, jakąpte-karz Kozłowikj w Kurytybie it p. W 1897 roku pojawiają się W. Meliński, nauczyciele Arnold i Rokosz. W 1898 roku przybywa A. Kurcjusz, w 1899 roku Józef Okołowicz z bratem Arturem, oraz Władysław Węgierkiewicz, w 1900 roku bracia Suchorscy, M. Salmonowicz, W. Białynia - Kowerski, Artwiński, pani JamnaKraków, Zenon Lewandowski, Struszkiewicz i inni. Rzecz powtarzamcharakterystyczna, że ludzi tych gna do Parany w dużej mierze idea „Nowej Polski”. Oni też zapoczątkowują szereg prac na polu narodowem. W 1901 roku przybywa do Parany Leon Bielecki, jeden z wybitniejszych działaczy, jakich Parana oglądała. W dwa lata później zawitał tu poraź pierwszy Kazimierz Warchałowski.. Obaj pojawiają się zwabieni chęcią pracy dla kolonji, tworzącej się za morzami. Jeden przez krótszy, drugi przez dłuższy czas, odgrywają dominującą rolę w życiu Parany. Wiek XX przynosi coraz większy przyrost sił inteligenckich szeregów. W 1904 roku przybywa ks. J. Anusz, o którym wspominam tu, gdyż działalnością swą wykraczał poza ramy swego zawodu, a z drugiej strony skupił przy sobie niemało inteligencji i niemało jej z kraju zwerbował. W tym czasie zjawiają się w Paranie Jan Hempel i Fr. Bayer, których nazwiska znane są z literatury o Paranie, a także rodzina Dergintów, któjej głowa później w Paranie staje się głośną,przybywa też coraz więcej młodzieży mających sny o „nowej Ojczyźnie”.
-236-
Wtedy to pojawiają się razem mniej więcej A. Zgraya, T. Grzybczyk z matką, Roguski, Lekczyński, Raczyński, Sieradzki i wielu innych. W 1907 roku pojawia się w Kurytybie dr. Szymon Kossobudzki przez szereg lat i po cłziś dzień jeden z najwybitniejszych postępowych działaczy. W tym też okresie pojawia się nowy typ wychodźców inteligentnych ze sfer radykalnych Król. Polskiego, których rewolucja wyrzuciła na brzeg brazylijski. Nie uważam za stosowne wyliczać ich wszystkich, dość wspomnieć o R. Krzesimoskim, K. Jeziorowskim, zasłużonych pracownikach społecznych, Z Jełowickim, W. Rodziewiczu i tylu innych. W tym to czasie bawi w Paranie jeszcze jeden delegat Ludwik Włodek, autor znanej pracy o kolonjach polskich w Paranie. Zanotować też należy nazwiska J. Jahołkowskiej i M. Pankiewicza, którzy wespół z ks. Anuszem spowodowali w znacznej mierze ostatnią przed wojną gorączkę emigracyjną do Brazylji we wschodniej części Król. Polskiego. Tu też wspomnieć chcę o jeszcze jednym gorącym ,,Parańczyku”. ś.p.Juljanie Bagniewskim, który zginął w Legjonach. Tuż przed wojną przybywa do Parany kilku lekarzy polskich i tak: dr. AL Kochański z Kijowa, dr, M. Szeligowski z Galicji, dr. J. Szymański i dr. J. Czaki z Ameryki Północnej, gdzie parę lat spędzili, oraz drostwo Nowiccy z Paryża. Dodać tu można dentystę F. Szańkowskiego, aptekarza T. Danielewicza itp.
Wybuch wojny zastał już więc jak widzimy w Paranie spory zastęp inteligencji polskiej. Rzecz naturalna a zarazem charakterystyczna, cała ta inteligencja pochodziła niemal wyłącznie z poza Brazylji, głównie z Polski. Tutejszej nie ma zupełnie, za bardzo nielicznemi wyjątkami, do których należy na pierwszem miejscu dr. Michał Chmielewski, adwokat z Porto Alegre. Równocześnie wytwarzą się jednakże pewnego rodzaju burżuazia miejscowa, rekrutująca się niemal wyłącznie ze wzbogaconych kupców, którzy liczą się słusznie czy niesłusznie do inteligencji. Życie wynosi ją do stanowiska przodowniczego, każąc jej odgrywać role jnteljgejacji. Niektórzy przedstawiciele tego typu nawet idą nieraz w pierwszym szeregu na polu inicjatywy społecznej, np. R. Paul, W. Twardowski, St, Wolski i paru innych obywateli z Kurytyby.
-237-
Powstają tą drogą pewnego rodzaju antagonizmy międz inteligencją przebywającą tu dłuższy czas i zwłaszcza tą wzbogaconą burżuazję, a świeżo przybyłymi, który powoduje tarcia. Na ogół górę biorą starzy tj. tutejsi. Przychodzi im to tem łatwiej,że są wyposażeni w środki, mają zapewniony byt, a nieraznawet mniejsze lub większe fortuny, kiedy przybysze są przeważnie młodzi i bez pieniędzy, a w dodatku nie znający miejscowych stosunków i warunków, zrażają sobie często ludzi. Tu trzeba wspomnieć o austriackich konsulach, przeważnie Polakach, konsulat ten był bowiem do życia na waniosek Koła Polskiego w Wiedniu, urzędujących w Kurytybie. Byli to pp. Wilhelm Pohl, W. Jurystowski, dr. Karol Bertoni, Zdzisław Okęcki, W. Miłkowski, August Haller, dziś niemal wszystko wysocy urzędnicy w służbie polskiej, z których niektórzy,, jak np. pp. Bertoni, Okęcki i Haller pozostawili po sobie miłe w kolonji wspomnienie, gdyż, aczkolwiek na obcej służbie, dla kolonji polskiej pracowali.
Przez czas wojny podczas walk orientacyjnych rola inteligencji w sprawach natury narodowo - społecznej zawsze kierownicza jeszcze bardziej się uwypukliła. Ale przypływu nowych sił nie było, i owszem część inteligencjimłodszej opuściła Brazylję udając się do kraju do Legjonów i do armji Hallera do .Francji. Pierwsze dwa lata istnienia Polski niepodległej nie zmieniły w tej mierze o wiele stosunków. Wyjechało kilku inteligentów do kraju, jak dr. Szymański, drostwo Nowiccy, na a przedewszystkiem K. Warchałowski. Nie przybył nikt. Natomiast od 1922 roku poczęła znowu przybywać inteligencja. Zawitało kilku fachowych nauczycieli,kilku młodych ludzi luzem chodzących, pojawiła się w Paranie ekspedycja naukowa przyrodnicza pp. Chrostowskiego i Jaczewskiego, co miesiąc niemal przybywa ktoś nowy. Szeregi inteligencji mnożą się. Pojawiają się też znowu „delegaci”. Szeregi inteligencji sięmnożą. Przybył dr Rydygier, znany chirurg, dr. W. Radecki, psycholog, przybyło dwie rodziny polskie z Syberji itd. A równocześnie poczyna przybywać inteligencji miejscowej. Kurytyba ma już pierwszego adwokata polskiegoGradowskiego, kilku dentystów, jak np. M.Miczuk czy tp. W stolicy na prowincji jest kilku młodych sympatycznych nauczycieli, wśród kupiectwa pojawia się jedna, druga inteligentna jednostka,a równocześnie poczyna zyskiwać coraz więcej popularności hasło, by własnie wytworzyćlokalną inteligencję gdyż ona najlepiej potrafi odpowiedzieć miejscowym warunkom, dostosować się i do współżycia z Brazyljanami, tenibardziej, że ciesząc się wszelkiemi prawami, jako „obywatelska", mieć może też większy głos w tutejszem życiu.
-238-
Taki jest mniejwięcej stan obecny z punktu widzenia historji. Naturalnie niedałem wszystkich nazwisk, ot narzuciłem tylko ciekawsze, bardziej charakterystyczne, zresztą w poszczególnych rozdziałach są dane bliższe o wszystkich, którzy coś na tem czy na innem polu robili.
Ciekawawa rzecz., że inteligencja grupowała się przeważnie w Paranie, omijając zupełnie stan Sta Catharina i Rio Grande do Sul, gdzie poza kilku jednostkami, jak wzmiankowany już dr. Chmielewski, jak zmarły już aptekarz St. Lesiński, jak Fr. Hanas na Guarany, czy zacny działacz Bol. Węclewski, który przez parę lat pracował dzielnie na Erechimie, niema wielu ludzi do wzmiankowania.
Rola inteligencji polskiej w życiu narodowoo - społecznem kolonji polskiej w Brazylji. — Cechy charakterystyczne jej pracy. — Czy zdała egzamin ze zdolności kolonizatorskich.
Jeśli będziemy rozpatrywać kwestję inteligencji w Brazylji z punktu widzenia jej osobistych kwalifikacji i uzdolnień do zdobycia należytego stanowiska w nowym kraju, to_ niestety naogół należy stwierdzić, że nie odpowiedziała ona zadaniu. Bez kwestji warunki były trudne, w początkach wprost rozpaczliwe, ale coprawda też naszej inteligencji brakło przeważnie sił moralnych, hartu woli i wytrwałości a może w pierwszej mierze jasno wytkniętego celu osobistego, aby sukces,życiowy sobie_zapewnić. Tu przewyższał ją nasz chłop o całe niebo. Wiedział doskonale po co przyjechał i z uporem i wjrtrwałojcią sobie właściwą_a_godną podziwu szedł doskonale tj, do zdobycia naknajwiększej ilości zjemi. I cel ten osiągnął. Tymczasem inteligencję zwłaszcza w dawniejszych czasach trapiła plaga „tymczasowoaci", miraże niezwłocznego a w każdym razie bardzo szybkiego powrotu do kraju, co nieraz nie miało wcale nastąpić i to razem z brakiem celu wytrącało ją z kolei, nie dawało jej możności zdobycia należnewo stanowiska.
-239-
Ale jeśli się przyjrzymy życiu i roli inteligencji z drugiej strony, to musimy stwierdzić, że jednakże ona jedynie wyłącznie zapładniała myśl społeczeństwa, ona jedyna wnosiła inicjatywę, ona jedynie zapładniała życie narociowe na wychodźtwie. Niestety, czy powiedzmy lepiej naturalnie i tu wykazała te same cechy ujemne, a więc brak wytrwałości, brak jasno wytkniętej linji z dodatkiem może zbytniej nerwowości i balastem swarów i waśni osobistych, ale trzeba przyznać, że u całego szeregu ludzi skonstatować należy gorące oddanie idei; „Nowej Polski”, szczere oddanie sprawom społecznym i ofiarności poważną w tej dziedzinie, nieraz bardzo znaczną. Dość wspomnieć nazwiska cytowane już Saperskiego, Kłobukowskiego, Okołowicza, p-ni Kraków, Bieleckiego, Warchałowskiego, Kossobudzkiego, Paula itp. szeregu długiego tych dzielnych i zacnych ludzi, którzy się przez Parane przewinęli. I można być pewnym, że ci ludzie, rzuceni na teren podatny, dla swej pracy, postawieni na posterunku polskim, gdzieby mogli z całem przeświadczeniem,opartym na rachunku zimnym pracować dla idei własnych kolonji, spełniliby też swą misje, przypadająca ina w udziale przy bydowie Nowej Polski. W każdym razie ani ryzyka, ani zapału im nie brakło.
Rola, jaka przypadła inteligencji była rzecz prosta dużo trudniejsza od tej jaka padła w udziale chłopu, była dużo więcej skomplikowana, wreszcie inteligencja nie była do niej przygotowana, ale w każdym razie, aczkolwiek wyniki nie są zupełnie zadawalające, aczkolwiek rezultaty trudu nie odpowiadają może ani nakładowi pracy ani ofiar, niemniej stwierdzić należy, że pod względem narodowo-społecznym zwłaszcza wszystko co Wychodźtwo ma zawdzięcza inteligencji i że przy wykazanej przez nią dobrej woli można tuszyć, że w zmienionych warunkach przy odpowiednim doborze ludzi możerny na naszych inteligentów pjonierów liczyć.
Tu chciałbym parę słów napisać o towarzyszu kolonisty polskiego, inteligencie o najbardziej typowem życiu pjoniera, to jest o mierniku polskim. On to od Saperskiego poprzez Sypniewskich i Rysiczów do Szańkcwskich, Wierzbowskich, Radeckich, Malanowskich i Zaleskich przemierzył bory Parany i Sta Cathariny zawsze w najtrudniejsze idąc miejsca a nieraz obok aparatu i karabin dźwigając. O ile przejdziemy do szczegółów, to zobaczymy, że życie towarzyskie i szkoły i inicjatywa w innych dziedzinach płynęła od inteligencji.
-240-
Najwet w dziedzinie handlu na szerszą skalę racjonalnego rolnictwa, organizacji itp. wszędzie widzi się rękę inteligencji. Natomiast wszystko to, jak pisałem, było robione bez-planowo, niesystematycznie, zadużo w tem było nieraz ambicyjek prywatnych, zamało. znajomości stosunków miejscowych, umiejętności współpracy z ludem, ale w każdym razie, gdyby nie te jednostki, to stan obecny byłby jeszcze o wiele gorszy. I to trzeba na bene naszej inteligencji stwierdzić.
Naturalnie, że wśród tzw. inteligencji, jak zawsze na wychodźtwie dużo było jednostek zupełnie wykolejonych,, fakt, że niejedna jednostka słabsza wykoleiła się już na tym gruncie w niezachęcających materialnych i moralnych stosunkach, tak, że honor inteligencji często był poważnie na szwank narażany, ale to już trudno. Bez tego żadne nowe zamorskie społeczeństwo nie powstało.
Inteligencja polska a Brazyljanie względnie Brazylia,
Rola inteligencji polskiej w życiu kraju, zwłaszcza w życiu Parany była bardzo poważna. Przyznają to sami Brazyljanie. Dość przytoczyć entuzjastyczne artykuły takiego Paula Asumpcao w kurytybskjem „Commercio da Parana" na temat .„Nowa Krew" (Novo Sangue) Kiedy Chłop polski wniósł swą pracą nieugiętą nowe wartości cywilizacyjne do Parany, kiedy nauczył tubylców jeść chleb, używać woza i podbił dla rolnictwa i produkcji odwieczne puszcze, inteligenci byli nauczycielami Brazyljan na polu życia towarzyskiego, form zewnętrznych itp. Oni wprowadzili do Paranywyższą stopę życiową. Niezaprzeczony tofakt, drobnej zresztą wagi, że pierwsze kapelusze w Kurytybie nosiły Polki, że w ogóle Polacy byli wzorem mody i elegancji i że byli wyrocznią na polu form towarzvskich. Ale równocześnie na polu kulturalnym też pierwszymi byli pionierami, oni to rozbudzili pierwsze zainteresowanie muzyka i sztuką. A i później już teraz, kiedy pojętni uczniowie na tuttejszym gruncie zwłaszcza pod względem formy dorównali swoim mistrzom, Polacy inteligenci godnie reprezentują swój stan. Na uniwersytechie parańskim mamy obecnie trzech profesorów Polaków w dziedzinie sztuki Polak Żak jako rzeźbiarz wybija się na pierwszy plan itd. Znać, że w stosunku do kraju kulturalnie i cywilizacyjnie inteligencja polska ujmy Polsce me przyniosła.
-241-
Jutro inteligencji polskiej.
Jeszcze słów parę o jutrze inteligencji polskiej w Paranie, względnie w Brazylji wogóle, głównie bowiem w tej dziedzinie o Paranie możemy tylko mówić. Rolę obecną możemy tylko utrzymać przez wytężoną pracę a co więcej musimy starać się iść naprzód, o ile się nie mamy cofać. W tej akcji możemy liczyć na jnteligeję przybywającą z Polski i na dopływ nowych sił już tutejszych. Śmiem twierdzić, że jutro inteligencji napływowej przedstawia się njeróżowo. Przedewszystkiem Brazylia przez ustawy różnego rodzaju wprowadza protekcje inteligencji miejscowej swej własnej, której- przybywa z dniem każdym coraz więcej. I tak odpowiednie prawo utrudnia a niemal uniemożliwia praktykę lekarzom, odpowiedni przepis znowu, jeszcze narazie nie egzekwowany zagraża wyykonywanie zawodu miernikom bez odpowiednich studjów i egzaminów. To samo odnosię do nauczycieli polskich, którzy poza jednąstkami mają już wstęp wzbroniony. Handlowiec niema warunków do przybycia do Parany, nie znając bowiem języka nie może prowadzić ksiąg hafllowych a to jest dzisiaj bardzo pilnie przestrzeganym obowiązkiem pozatem w tej dziedzinie nie ma miejsc do zajęcia. Pozatem ludzie inteligentni bez
fachów pkreślonych nie powinni jechać, płaca bowiem inteligentów, pracujących jako zależni pracownicy, jest dosyć nizka, co przy drożyźnie życia w kraju sprawia, że zupełnie jest emigrowanie do Brazylji dla celów zarobkowych. Nie mówiąc już o tem, że o pracę trudno, że stopą życiowa zwłaszcza na prowincji jest bardzo niska itd. Na kolonję polską zaś liczyć nie można wiele, gdyż jest bardzo trudna a stusunki na kolonji wśród zacnych może, ale inaczej na świat od przeciętnego Europejczyka patrząc rodaków nad wyraz ciężkie. Jechać zaś do Brazylji z kapitałem niezbędnym aby się urządzić należy uważać za bezcelowe, gdyż z temi środkami można sobie stworzyć warsztat w Polsce.
fachów pkreślonych nie powinni jechać, płaca bowiem inteligentów, pracujących jako zależni pracownicy, jest dosyć nizka, co przy drożyźnie życia w kraju sprawia, że zupełnie jest emigrowanie do Brazylji dla celów zarobkowych. Nie mówiąc już o tem, że o pracę trudno, że stopą życiowa zwłaszcza na prowincji jest bardzo niska itd. Na kolonję polską zaś liczyć nie można wiele, gdyż jest bardzo trudna a stusunki na kolonji wśród zacnych może, ale inaczej na świat od przeciętnego Europejczyka patrząc rodaków nad wyraz ciężkie. Jechać zaś do Brazylji z kapitałem niezbędnym aby się urządzić należy uważać za bezcelowe, gdyż z temi środkami można sobie stworzyć warsztat w Polsce.
-242-
To też dążeniem kolonji polskiej w Brazylji musi być wychowanie własnej inteligencji i to tembardziej, że „prawo ziemi" w "Brazylji obowiązujące jedynie takiemu Polakowi daje pełne prawa obywatelskie i zabezpiecza go i jego pracę od ataków szowinistycznych, chociaż w pewnej mierze. To przeświadczenie staje się coraz powszechniejsze w Paranie. W tym kierunku idzie praca i z tem trzeba się pogodzić, a co za tem idzie ten kierunek popierać. Kolonja już kształci sobie swój stan nauczycielski, naturalnie nie tylko nie odrzucając pomocy z Ojczyzny, ale nawet bardzo jej potrzebując i bardzo ją ceniąc. To samo musi być i na innych polach. Liczyć też należy, że Polska przez odpowiednie układy z Brazylją umożliwi kolonji polskiej wzajemność- studjów, co ułatwi jej wykształcenie tutejszej młodzieży w Polsce bez utraty praw w Brazylii. Równocześnie wskazaną jest jak najwydajniejsza praca na polu akcji kulturalnej.Odwiedziny artystów polskich, objazdy nie jakichś „delegatów", ale miłych gości z odczytami o Polsce, to wszystko może pomóc do rozbudzenia wśród młodej inteligencji polskiej w Brazylji szacunek dla kultury polskiej a co za tem idzie zachęci ją do samodzielnej pracy na tem polu. .
W każdym razie, chociaż zapewne jednostkowy dopływ inteligencji polskiej z Polski będzie dalej istniał, żyjemy pod znakiem inteligencji polsko - brazylijskiej.
-243-
ROZDZIAŁ ÓSMY.
Polacy w przemyśle i handlu.
RZEMIOSŁO POLSKIE WYBIJA SIĘ NA PIERWSZE MIEJSCE. — PIERWOCINY PRZEMYSŁU. — HANDEL PO KOLONJACH. — KOOPERATYWA. — PRÓBY HURTOWNI I ORGANIZACJI KUPIECTWA. —
UWAGI.
W rozdziale tym chciałbym naszkicować rolę Polaków w rzemiośle, przemyśle i handlu. Postaram się przedstawić, co w tej dziedzinie zrobili, jakie osiągnęli rezultaty i w jakim stopniu zaspakajają potrzeby kolonji.
Polacy w rzemiośle.
Rzemiosło polskie, rzemieślnicy polscy stoją na wysokości zadania. W tej dziedzinie nietylko pokrywają zapotrzebowanie po kolonjach, ale nawet panują w rejonie kolonialnym niemal niepodzielnie i bezkonkurencyjnie, wybijając się na tem polu w Paranie na pierwsze miejsce wśród rzemieśłnfków_wszelkich na-rojdowości.
I tu jak w dziedzinie rolnictwa udowodnili nasi wychodźcy, że potrafią wystarczyć sami sobie, że o ile myśli się o budowie własnych kolonii, to na polskim rzemieślniku można się tak samo dobrze opierać, jak na pjonierze koloniście, podbijającym bór brazylijski.
Na podstawie obliczeń robionych po kolonjach w Paranie poza Kurytybą, informacji sprawdzanych na miejscu, względnie opartych na danych zebranych u księży i wybitniejszych obywateli mamy w Paranie poza Kurytybą 290 rzemieślników. Naturalnie cyfra to tylko możliwie przyjbjiżona do rzeczywistości, zapewne nieco niższa. Od istotnego stanu rzeczy. W tej liczbie pierwsze miejsce zajmują kowale w liczbie 79, dalej idą szewcy 53, potem krawcy 43, stolarzy i cieśle 36, kołodzieje 28, rymarze16, rzeźnicy 13, piekarze 11. Jest jeszcze trzech garncarzy, 2 golarzy, 2 szoieiów mających własne samochody do wynajmowania, 1 siciarz, 1 bednarz, 1 fotograf i jeden murarz - budowniczy. Naturalnie mowa tu o jednostkach pracujących samodzielnie, prowadzących drobne lub większe zakłady na własną rękę. Pomocników w to nie wliczono. Liczba tychże stosownie do zawodów wynosi przeciętnie od 2—3 uczniów i pomocników na każdego właściciela. Większe zakłady rzemieślnicze zatrudniające ponad lO robotników pomieściłem w rubryce przemysłu. Widać z tego wykazu, że niedarmo Polacy rolnicy wprowadzili do Parany użycie nawozu i szeregu narzędzi rolniczych Oto ilość kowali i kołodziejów czy rymarzy wskazuje, że i po dziś dzień na polu wyrobu wozów i narzędzi rolniczych oraz użycia do rolnictwa idą w pierwszym szeregu. Znać też po liczbie cieśli i stolarzy, że budują domy, wymagające fachowców a nie byle jakie „ransza kaboklerskie”, które kto bądź jak bądź może sklecić, że też je jako tako chociaż meblują za pomocą stolarzy, dawniej na prowincji zupełnie nieznanych, bo kaboklo siadywał na ściętych pieńkach drzew. Krawcy i szewcy dbaią o ich odzież i obuwie, zaspakajając też potrzeby innych współmieszkańców. Rzeźnicy i piekarze, jedyni niemal po koloniach, też wprowadzją używalność pieczywa, wędlin itp. wśród ludności. "Wszystko naturalnie w stopniu dosyć prymitywnym, dostosowane do skali życiowej i potrzeb kraju. Fakt, że oprócz Polaków w rejonie kołonjalaym jest tylko trochę Rusinów rzemieślników i trafi się tię tu i ówdzie jakiś Niemiec czy obcokrajowiec, wskazuje na to, że Polacy w rzemiośle potrafią wytrzymać konkurencję i umieją zdobyć sobie klientelę. Widać to np. w takiej kolonii jak Prudentopolis, gdzie mimo zupełnej liczebnej przewagi Rusinów a nawet poważnej niechęci do Polaków ze strony tychże, Polacy głównie reprezentują rzemiosło w miasteczku. Tych okrągło licząc 300 rzemieślników, właścicieli samodzielnych warsztatów reprezentuje także poważny kapitał, gdyż średnio warsztat każdego rzemieślnika, jego narzędzia i zapas surowca jak i pewien minimalny kapitał obrotowy musi się przy obecnych cenach w Brazylii panujących liczyć na 5 kontów, tak, że te 300 warsztatów reprezentują półtora miljona milrejsów. Dodawszy do tego jeszcze przeszło 70 warsztatów kurytybskich o łącznej wartości miliona milrejsów otrzymamy sumę poważną.
-245-
Rzecz znamienna że w Kurytybie rzemieślnicy pracują na ogół u obcych cenieni zresztą przez nich bardzo. Na polu samodzielnych warsztatów ustęjpują jedjnak Włochom i Niemcom a głównie tym ostatnim , nie wytrzymują też konkurencj z powodu brakiu kapitału z większymi zakładami i fabrykami, jakich coraz więcej w stolicy się mnoży. Ńa pierwsze miejsce wysuwa się w dziedzinie rzemiosła szewstwo, w którem samodzielnie pracownie prowadzi 28 Polaków w granicach zresztą dosyć skromnych. Naprzód wybija się chyba ze dwie, trzy_ pracownie, w tem najlepsza Mik. Jankosza. Potem przeszło 50 szewców Polaków pracuje u obcych, po fabrykach obuwia, których jest w Kurytybie kilka i u swoich jako pomocnicy, czeladnicy i uczniowie. Prym wiodą Polacy w rzeźnictwie. Mają 12 jatek samodzielnych, przyczem jeden jest rzeźnik niejaki Roch. Piekarz jest wspólnikiem największej firmy rzeźniczej Julio Garmatter & CO, mającej prawie monopok mięsny w Kurytybie. Rzeźnicy Polscy skupiają poważny kapitał. Poważne miejsce zajmują Polacy także jako piekarze, prowadzący własne zakłady w liczbie 8-miu, w tem L. Drążek ma największy zakład w mieście.Pozatem jest jeszcze 5 szoferów mające własne samochody, 8 krawców, 2 kowali, 2 kołodziejów, 2 bednarzy, 2 rymarzy, 4 murarzy, nie licząc pracowników pracujących u drugich. Jak więc widać z tego Polacy Kurytybscy dodają do stanu posiadania Polaków z kolonji kilkadziesiąt warsztatów, w czem niektóre zaliczają się do większych w mieście. W Santa Catharinie jak w ogóle Polacy ustępują na każdem polu Niemcom i Włochom, tak samo i na polu rzemiosła i nie zanaczają się w przeciwieństwie do Parany zbytnią aktywnością. Tyle tylko, że obsługują choć częściowo potrzeby kolonji. Liczbę rzemieślników nie licząc Tres Barras i Porto União, policzonych do Parany, ocenić można na 67. W tem 17 kowali, 14 szewców, 10 krawców, 9 kołodziejów, 6 stolarzy i cieśli, 6 rymarzy, 2 rzeźników, 1 piekarz, i murarz i 1 szofer.
Dużo lepiej pod tym względem przedstawia się Rio Grande do Sul. Tam na kolonjach takich jak S. Feliciano, Erechim i Guarany Polacy panują w rzemiośle niepodzielnie, jedynie na Erechimie dzieląc się z Włochami. Jest ich też niemało w stolicy Stanu Porto Alegre.
-246-
Liczbę rzemieślników oblicza się na 205. W tym 42 kowali, 47 szewców, 27 krawców, 21 stolarzy i cieśli, 29 kołodziejów, 11 rzeźników, 4 piekarzy, 12 rymarzy, 2 golarzy, 4 szoferów z samochodami własnemi, 3 fotografów, 8 muraży budowniczych. 3 blacharzy, 3 ślusarzy itp. Oto jak wyglądają Pclacy w rzemiośle. Reasumując należy stwierdzić, że zapotrzebowań kolonji naogół pokrywają, że mają opinię dobrych fachowców i że warsztaty coraz bardziej rozwijają, zwolna zamieniając je już na małe zakłady fabryczne o popędzie maszynowym. Reprezentują też doszyć pokaźny kapitał. Na tem polu nie pozostali rzemieślnicy w tyle za kolonistami. Na siebie starczą, a przy dogodnych warunkach zdradzają zdolności rozwojowe. Tu trzeba zaznaczyć, że naogół dobry rzemieślnik może przybyć do Brazylji, jest bowiem zawsze poszukiwany i ma szansę po pewnym czasie otworzyć zwłaszcza na prowincji zakład na siebie samego, który mu pozwoli może niezbyt prędko ale w każdym razie zdobyć niezależny byt a nawet majątek.
Polacy w przemyśle. .
Udział Polaków w przemyśle jest nieznaczny. W tej dziedzinie Polacy stawiają dopiero pierwsze kroki. Naogół przedsiębiorstwa polskie na tem polu są to warsztaty rzemieślnicze na szerszą skale, w ten sposób bowiem powstały, albo też są to przedsiębiorstwa związane ściśle z gospodarstwem kolonisty, względnie przedsiębiorstwa eksploatacyjne, wyzyskujące pewne bogactwa naturalne. Rzeczą powtarzam charakterystyczną jest przewaga przedsiębiorstwa związanych z rolnicztwem. Prym wiodą młyny jest ich w Paranie 38 wodnych i jeden o popędzie motorowym mały w Kurytybie oraz jeden wiatrak. Wszystkie one służą do przeróbki kukurydzy i zboża twardego, jest takie 13 młynów mandjokowych, 5 sieczkarń motorowych i jedna młocarnia konna wypożyczana kolonistom, 1 browar i fabryka gazozy (tj. wody gazowej), 1 fabryka makaronu, 1 fabryka słomianek do butelek, 1 suszarnia mięsa 1. tzw. „xarqueada”, 10 garbarń i 4 zakłady mechaniczne wyrabiające pługi, brony i narzędzia rolnicze na drobną skałę, oraz wozy. To jest lista przedsiębiorstw związanych wprost z rolnictwem, czy hodowlą. Idą dalej tartaki, w liczbie 19-tu, jeden poważny młyn do herwy, 3 większe „barbaqua", tj. suszarnie i młyny herwowe typu krajowego, nie licząc setek pomniejszych zakładów tego rodzaju i fabryka beczek na herwę.
-247-
To przemysł ekstraktywny leśny i z nim związany. Dalej 3 wapienniki, 3 kamieniołomy, 3 cegielnie parowe i 17 cegielni ręcznych a reszta już to różne przedsiębiorstwa jak 9 palarń kawy, 1 fabryka likierów, 3 fabryki cukierków, w tem jedna ciesząca się dużym zbytem, i fabryczka mała przetworów chemicznych, 1 kli-szarnia, 2 zakłady wyrabiające obuwie, 1 kino, 5 hoteli itp. Oto i wszystko. Niemniej cyfra tych przedsiębiorstw dochodzi 150 i policzywszy ich kapitał zakładowy, obrotowy, nieruchomy i w surowcach czy towarze otrzymamy 25 przedsiębiorstw średnio po 60 kontów czyli 1.500 kontów, 50 firm średnio po 15 kontów czyli 750 kontów a reszta 83 średnio po 5 kontów czyli 415 kontów, otrzymamy razem 2.665 kontów w samej Paranie. (Konto jest to tysiąc milrejsów).
W Sta Catharinie przemysł reprezentuje 6 tartaków, 10 młynów, 4 garbarnie, 3 cegielnie ręczne, 3 większe „barbaqua”, 1 wapiennik i fabryka słomianek. Razem przedsiębiorstw 28, o kapitale łącznym 405 kontów, 3 o kapitale 60 kontów, 10 o ka
pitale i 5 kontów i 15 o kapitale 5 kontów. Dużo lepiej przedstawia się pod tym względem Rio Grande do Sul. Mają tam Polacy 4 garbarnie, 2 fabryki mebli, 6 większych zakładów mechanicznych do wyrobu wozów, itp. 3 kina, 7 tartaków, 5 młocarni konnych, 20 młynów wodnych 1 parowy, 1 fabrykę obuwia, 1 piekarnię parową, 1 hotel, 1 fabrykę kołder, 1 blacharnię, 2 cegielnie, I stolarnię parową, 1 ryżownik i 1 fabrykę gazozy i likierów. Razem 59 przedsiębiorstw, w czem niektóre zupełnie poważne, jak fabryka mebli giętych pni Patzerowej w Pelotas, fabryka obuwia braci Mendelskich w Porto Alegre czy tp. Można liczyć conajmniej 5 z nich na przeszło 100 kontów, 10 na 60 kontów, i 5 na 15 kontów i 28 na 5 kontów średnio razem kapitał tych przedsiębiorstw wynosi tysiąc czterysta sześćdziesiąt pięć kontów. Największe firmy skupiają się w Porto Alegre.
pitale i 5 kontów i 15 o kapitale 5 kontów. Dużo lepiej przedstawia się pod tym względem Rio Grande do Sul. Mają tam Polacy 4 garbarnie, 2 fabryki mebli, 6 większych zakładów mechanicznych do wyrobu wozów, itp. 3 kina, 7 tartaków, 5 młocarni konnych, 20 młynów wodnych 1 parowy, 1 fabrykę obuwia, 1 piekarnię parową, 1 hotel, 1 fabrykę kołder, 1 blacharnię, 2 cegielnie, I stolarnię parową, 1 ryżownik i 1 fabrykę gazozy i likierów. Razem 59 przedsiębiorstw, w czem niektóre zupełnie poważne, jak fabryka mebli giętych pni Patzerowej w Pelotas, fabryka obuwia braci Mendelskich w Porto Alegre czy tp. Można liczyć conajmniej 5 z nich na przeszło 100 kontów, 10 na 60 kontów, i 5 na 15 kontów i 28 na 5 kontów średnio razem kapitał tych przedsiębiorstw wynosi tysiąc czterysta sześćdziesiąt pięć kontów. Największe firmy skupiają się w Porto Alegre.
Jak więc widzimy, przemysł polski jest dopiero w pierwocinach. Ale po kolonjach pewne dziedziny jak młyaarstwo opanował już zupełnie, zaspakaja też potrzeby kolonistów na polu wozów, pługów i innych drobniejszych narzędzi rolniczych. I powoli się rozwija.
-248-
Powstaje coraz, więcej przedsiębiorstw poważniejszych jak tartaki itp. Ręcz prosta, że z czasem synowie kolonistów nagromadzony przez ojców, pieniądz będą lokować w przemyśle i rola Polaków i na tem polu się poprawi. Jest to tylko kwestia czasu.
W każdym razie jednak majątek, jaki Polacy mają w przemyśle, nie będąc nader wielkim reprezentuje bądź cobądź w trzech południowych stanach sumę zgórą 4.500.000 milrejsów, powiedzmy okrągło około 5 miljonów milrejsów. Suma, jakby nie było, poważna.
Polacy w handlu.
W dziedzinie handlu rola Polaków jest charakterystyczna. Na prowincji po koloniach zajęli niemal wszystkie posterunki detalistów, a i w Kurytybie mają nawet sporo interesów, ale naogół są to interesy drobne. Do handlu hurtownego zaczynają się Polacy dopiero brać. Pierwsze próby w tej mierze robione są obecnie w Kufytybie. W każdym razie nie można przejść nad handlem polskim do pożądku dziennego. Przypatrzmy się więc cyfrom.
W Paranie razem z Kurytybą mamy 201 firm kupieckich polskich, jeśli policzymy, że 7 ma około 300 kontów kapitału, 21 po 60 kontów, 35 po 30 kontów, a 138 po i 5 kontów, to razem przedstawiają one kapitał 5.080 kontów, czyli przeszło 5 miljonów milrejsów.
W Sta Catharinie możemy liczyć 26 handli na łączną sumę 600 kontów i to 3 po 60 kontów, 5 po 30 kontów i 18 po 15 kontów.
Natomiast Rio Grande do Sul ma 67 interesów 5 po 100 kontów, 10 po 60 kontów, 10 po 30 kontów i 42 po 15 kontów, czyli razem kapitał ich wynosi 2.000 kontów, tj. 2 miljony milrejsów z górą. Rzecz charakterystyczna dla Rio Grande, to kilka poważniejszych interesów głównie w Porto Alegre.
Jeśli zsumujemy wszystkie te pozycje dla poszczególnych stanów, skonstatujemy, że mamy w Południowej Brazylji około 300 kupców, którzy mają w handlu ulokowanych blisko 8 miljonow milrejsów. Jak więc widzimy, mimo wszystko jest to już poważna grupa ludzi, mających pewne okreltone. a wspólne interesy, które pozwalają liczyć, że organizacja ich jest już na czasie i leży w interesie zarówno jednostek, jak i całego rozwoju dalszego polskiego handlu w Brazylji.
-249-
I to tembardziej, że aczkolwiek są to niemal wyłącznie przedsiębiorstwa i interesy drobne, niemniej łączny kapitał zajęty w handlu reprezentuje już bądź co bądź sumę nie bylejaką, bo około 8 milionów miłrejsów.
Charakterystyka polskiego handlu i kupiectwa.
Zanim jednakże przejdę do sprawy organizacji kupiectwa polskiego w Brązylji, chcę dać choć pobieżną charakterystykę tegoż. Jak to już zaznaczyłem, kupcy polscy wogóle w Brazylji, czy specjalnie w Paranie, są to naogół drobni handlarze, zwani z portugalska „wendziarzami”,od słowa „ venda—skłep”, rozmieszczeni po kołonjach, gdzie pośredniczą miedzy kolonistą a światem. Dostarczają mu oni wszystkiego, co tylko może mu być potrzebnem w jego stosunkowo skromnem życiu, czego mu może być brak w gospodarstwie, a za to kupują od niego to wszystko, co ma na zbycie. Stąd sklepik taki, a nawet większy sklep kolonjalny, to typowa „grajzlernia", której w Polsce, jak się to mówi, można dostać wszystkiego od „mydła, do powidła". Dostanie tam i cukierków dla dzieci i kajety dla nich, obrączki ślubne dla nowożeńców i biżuterię, a obok materjałów na bieliznę czy ubrania, uprząż na konie i narzędzia rolnicze, wódki i piwa, ryżu i innych produktów spożywczych, jednem słowem wszystkiego, „czego dusza zapragnie”.To jedna cecha. Z drugiej strony wenda na kolonji to klub towarzyski gdzie się ludzie w niedziele i święta zbierają, to giełda, gdzie się przeprowadza wszelkie tranzakcje, a wendziarz to zozwyczaj doradca prawny i pisarz, totumfacki całej okolicy. Wpływy jego są naogół bardzo poważne. On kieruje obok księdza, a nieraz nawet przeciw księdzu, częścią lub całą kolonją, jej polityką, jej życiem narodowem itd. I to drugi rys znamienny. Trzecia cecha, to ten fakt, że naogół poziom umysłowy i moralny „wendziarzy” do niedawna pozostawiał bardzo wiele do życzenia. Byli to częstokroć sprytniejsi nieco koloniści, często nie umiejący czytać i pisać, którzy naturalnie interesy swe prowadzili bardzo nieudolnie, wyzyskując jedynie ciemnotę kolonistów do przeprowadzania swych tranzakcji, przyczem wódka, niestety, niemały, jeśli nie pierwszorzędną rolę odgrywała.
-250-
Dopiero zwolna poczyna się poprawa w tej dziedzinie. Coraz trudniejsze warunki życia, coraz większe wymagania i przepisy władz, coraz większa konkurencja, a na koniec fakt, że dorastać poczyna nowe pokolenie, młodsze, podnosi stoge „wykształcenia wśród kupiectwa
polskiego. W dodatku ci, co się wybili, rozwijając swe interesy, także coraz lepiej je prowadzą i zwolna wprawdzie idzie wszystko ku lepszemu. Ale trzeba pamiętać, że psychologja „wendziarza" daleka jest jeszcze od tego, co my nazywamy kipiectwe, że wendziarz myśli innemii kategorjami, że stosuje się on do pierwotnych warunków kraju i nie prędko jeszcąe będzie go można trak tować jako kupca w znaczeniu używanem w Polsce.
polskiego. W dodatku ci, co się wybili, rozwijając swe interesy, także coraz lepiej je prowadzą i zwolna wprawdzie idzie wszystko ku lepszemu. Ale trzeba pamiętać, że psychologja „wendziarza" daleka jest jeszcze od tego, co my nazywamy kipiectwe, że wendziarz myśli innemii kategorjami, że stosuje się on do pierwotnych warunków kraju i nie prędko jeszcąe będzie go można trak tować jako kupca w znaczeniu używanem w Polsce.
Jest to wreszcie przeważnie handel nie wyspecjalizowany. Dopiero tu i ówdzie,głównie w Kurytybie czy Porto Alegre pojawiają się firmy polskie, prowadzące nie ogólny handel, ale jakąś specjalną branże, czy to galanterje, czy tp. O tem też nie należy zapominać w ocenie kupiectwa polskiego i w rachunkach na nie. Nakoniec, zgodnie z charakterem kraju, niema to kupiectwo polskie żadnej, organizacji. Każdy chodzi własną drogą, przepychając sięz życie własnemi, nieraz bardzo brutalnemi, jak zresztą w całej Brazylji, metodami. Organizacji nie tworzył kupiec tutejszy i dlatego, że mu właściwie w warunkach, w jakich dotąd żył rozrzucony po koloniach i lasach, nie tyle może była niepotrzebna, co z trudnością jedynie mogła mu dawać pewne korzyści. Typowy dla pionierskich krajów indywidualizm decydował tu o wszystkiem.
Próby organizacji kupiectwa polskiego i stworzenia hurtowni oraz Banku Polskiego,
Chociaż warunków po temu nie było odpowiednich, choć liczba kupców była w tym czasie nieznaczna, niemniej już organizatorzy Ligi Polskiej w 1898 roku, a potem organizator Gminy Polskiej w 1901 roku, Zenon Lewandowski, wstawiają do programu organizacji społeczeństwa także i organizację zawodową kupiectwa. Naturalnie akcja ta nie wydała żadnych rezultatów. Myślał o tem i Bielecki i Warchałowski w programie Zw. Nar. Pol. Też te plany figurowały. Niemniej próby chybiały.
-251-
Dopiero w 1921 roku w styczniu z inicjatywy Konsulatu Polskiego zwołany został w Kurytybie Pierwszy Zjazd Kupców i Przemysłowców, obesłany bardzo licznie przez kupiectwo ze wszystkich trzech stanów W Południowej Brazylii. Na tym też zjeździe uchwalono powołać do życia Polsko - Brazylijską Izbę Handlowo-Przemysłową, której powierzono zorganizowanie Banku Polskiego. Niestety, kupiectwo i społeczeństwo całe nie dojrzało jeszcze do zrealizowania tej inicjatywy,ku wegetacji Izba rozwiązała się odąjac ludziom pieniądze wpłacone na poczet akcji Banku. Pozostały jedynie wykonane przygotowawcze, gotowy statut Banku i dużo doświadczenia. Paralelnie z próbami organizacji kupiectwa polskiego szły próby zorganizowania większej spółki handlowej w rodzaju hurtowni, dostarczającei towarów drobnym kupcom z kolonii, a równocześnie mającej za cel nawiązanie interesów z Polska. Już Związek Kol. „Wyd.-Wywozowy, z którego ramienia wydawał „Prawdę” Józef Okołowicz, chciał akcję tego rodzaju zapoczątkować. O podobnej Spółce handlowej myśli Z. Lewandowski i pisze o niej w „Gaz. Polskiej” w 1900 roku. Ale skończyło się na artykułach. Około 1906 roku rozpoczyna akcję za założeniem akcyjnego sklepu hurtowego w Kuytybie L. Bielecki. Akcja ta ciągnie się dosyć długo, nareszcie przy pomocy pp. Stachonia i Lipkowskiego, a poparciu moralnemu Konsula Z. Okęckiego powstaje w stolicy sklep „Unia”. Niestety, wziął na swe barki zadanie nad siły. Brakło kapitału, ci, na których liczono, nie poparli go należycie. Kolejno wycofuje się Lipkowski, wyeżdża Bielecki, a po pewnym czasie sklep bankrutuje. Inicjatywa zacna kończy się skandalem.
Tuż przed wojną myślano o hurtowni w 1912 roku. Były to czasy, kiedy Rusini lwowscy okazywali duże zainteresowanie tą sprawą i przysłali nawet delegata do tych spraw, rnejakiego Zajaczkiwskoho, ale też sprawa ta nie przybrała formy, konkretnej. Wojna naturalnie jeszcze bardziej odsunęła w cień tę sprawę. Dopiero w 1922 roku powstaje w Kurytybie firma pod nazwąSociedade Comercial Limitada, która w końcu roku rozppoczęła prowadzić interesa na szerszą skalę. Zorganizowali ją kupcy prowincjonalni, znani szeroko w życiu kolonji polskiej, pp. W.Twardowski, Rom.Paul. P.Nowacki, M.Hessel i Stefan Wolski.
-252-
Kierownikiem firmy był p. Piotr Nowacki, Kapitał zgromadziła firma poważny, rozporządzając przytem znacznym kredytem swych zamożnych członków. Pierwszy rok. w którym handlowano głównie herwą i drzewem dał tak dobre rezultaty, że postanowiono podnieść kapitał o drugie niemal tyle, zakupiono teren pod własne magazyny i młyn herwowy, tymczasem zaś uruchomiono młyn herwowy, wynajęty od drugich. Firma ma poważne szansę rozwoju i może ująć poważną część handlu herwą we własne ręce. Hurtownią jednakże w całem tego słowa znaczeniu nie jest, aczkolwiek skupia niemało już kupców polskich przy sobie, nietylko z Parany, ale i ze Sta Cathariny, pracuje też z kilku polskimi tartakami, z których drzewo sprzedaje na rynkach dalszych. (Niesttety i ta próba ostatnio rozwiała się (Przyp. Autora) Co się tyczy próby handlu z Polską, do tej pory poza drobnostkami wszelkie próby nie wydały rezultatu. I to po ostatnią chwilę. Obecne warunki handlu w Polsce, zwłaszczą do momentu stabilizacji marki i wprowadzenia złotego polskiego, nie zachęcały do nawiązania stosunków handlowych, to też i Sociedade Com. Limitaada nie udało się nic więcej poza drobiazgami zrobić dla tej sprawy. Zresztą tu trzeba pamiętać, że kolonja polska nie może na razie ani przez swe kupiectwo, ani przez
swoja klientele jako teren zbytu stanowić podstawy dla handlu z Polską. Może to być drobny przyczynek do tego handlu, handel jednakże musi się opierać na firmach i klienteli ogólno-bra-
zylijskie i prowadzony musi być jak w Rio de Janeiro i S. Paulo. Ostatnio na tem polu są robione próby.
swoja klientele jako teren zbytu stanowić podstawy dla handlu z Polską. Może to być drobny przyczynek do tego handlu, handel jednakże musi się opierać na firmach i klienteli ogólno-bra-
zylijskie i prowadzony musi być jak w Rio de Janeiro i S. Paulo. Ostatnio na tem polu są robione próby.
Sprawa Banku Polskiego też nie jest w Brazylji nową. Idea instytucji finansowo kredytowej, któraby z jednej strony skupiła kapitały i oszczędności polskie, które szacowane tylko lekko na 10% ogólnego majątku polskiego idą w liczne miljony milrejsów, z drugiej zaś umożliwiła urchomienie tą drogą przemysłu i handlu ną szerszą skalę, ułatwiła kolonizację planową itp., dawno już, od zarania niemal koiońji polskiej w Paranie kiełkuje w umysłach wybitniejszych ludzi wśród Polonji.
Do częściowej realizacji jednak doszło dopiero w roku 1921, kiedy to na skutek uchwał Zjazdu Kupców i Przemysłowców Polskich w Kurytybie Izba Handlowo-Przemysłowa rozpoczęła akcję za założeniem Banku Polskiego z kapitałem 1 miljona milrejsów.
-253-
Zebrano na udziały przeszło 100 tysięcy, ale jak to już pisałem na innem miejscu, wskutek szeregu przyczyn, a między innemij silnych intryg banków obcych, jak Francusko - Włoskiego oraz Niemieckiego, który miał się co tylko otworzyć, akcja upadła, zakończona jednakże wzorowo, wszyscy bowiem otrzymali swe wpłaty napowrót. Oto próby organizacyjne w dziedzinie skupienia i zrzeszenia polskiego kupiectwa oraz samego handlu.
Kwestja kooperatyw.
Przy tej sposobności chcę poruszyć jeszcze sprawę kooperatyw, szansę ich istnienia, warunki dla nich itp. Jak w tej chwili widzimy, cały handel po kolonjach znajduje się w ręku drobnych kupców, czy wogóle powiedzmy „wendziarzy”. Naturalnie, jak to już pisałem, z charakteru swojego pośredników niemal wyłącznych między kolonistą a szerokim światem, „wendziarz” trzyma kolonistę w zupełnej zależności gospodarczej od siebie, dyktując mu ceny na produkty kupowane od niego oraz na towary sprzedawane. Bliżej miast jest naturalnie lepiej, to samo opodal od kolei, gdzie jest więcej Kupców ale na odległych kolonjach gdzie wskutek braku komunikacji i konkurencji kupiec jest wprost panem sytuacji, położenie kolonisty w stosunku do wendziarza jest nieraz przykre. Jest to stan rzeczy wytworzony zresztą przez niezależne od ludzi warunki i stosunki w kraju całym. Pjonierskie warunki krajuj, gdzie im kto lepiej potrafi się przepychać przez życie, tera lepsze osiąga rezultaty, brak atmosfery odpowiedniej dla kooperatyw, brak przykładu w otoczeniu nieuświadomienie kolonistów nieznajomość zasad kooperatywy, brak ludzi do je prowadzenia itp. Wszystko to składało się na powody, że wszelkie próby kooperatyw na tutejszym gruncie kończyły się niepowodzeniem i poza zadrażnieniem stosunków na kolonji innych realnych rezultatów nie przynosiły. Najlepiej to można zaobserwować na kolonjach nad Ivahy w Paranie i na kololonji Erechim w stanie Rio Grande do Sul. Akcja szła zawsze jedną i tą samą drogą. Towarzystwo, posiadajace jedno a nieraz i parę kontów w gotówce, zakłada kooperatywę.
-254-
Przypuśćmy jest 20 członków. Po pewnym czasie kilku sprytniejszych powiedzmy 7-miu, wykwitowuje resztę z całego majątku, W towarzystwie przychodzi do kłótni, swarów i zamieszek. Upada szkoła dotąd prosperująca jako tako staje a praca narodowa na kolonji. Ludzie na nic nie maja czasu, prócz walki o kooperatywę. Ale nie koniec na tem. Z tych siedmiu za jakiś czas niedługi zostaje z majątkiem kooperatywy 2 najchytrzejszych ludzi, zazwyczaj niekoniecznie wysoko moralnie stojących, jakiś czas walczą jeszcze o bezwzględne posiadanie domu i całego majątku kooperatywy, nareszcie, rozbiwszy zupełnie towarzystwo, „pospłacawszy", jak się to nazywa, „udziały”, jeden zostaje ze wszystkiem i kooperatywa zamienia się w „wendzinę”. Idea handlu indywidualnego zwycięża, utrąciwszy przedtem towarzystwo, jako placówkę społeczno - pobtyczno-narodową. Kolonja rozdwojona podczas walk o władzę w kooperatywie, na długie lata jest rozbita i to cały rezultat próby. Tak było do tej pory, tak wskutek lokalnych i krajowych warunków będzie jeszcze długie lata. Społecze nasze w Brazylii do kooperatywy jeszcze nie dojrzało i nie tędy droga do walki wyzyskiem „wendziarzy", jak się tu piszę i mówi. Trzeba podnieść poziom intelektualny kolonisty, aby rozumiał swe położenie, trzeba pracować również nad podniesieniem i poziomu fachowego oraz obywatelskiego kupiectwa polskiego, a wtedy jaskrawe przykłady nadużyć, które się zauważyć tu i ówdzie dają, zostaną usunięte, A kiedyś, z czasem, gdy ludność się zagęści, gdy środki komunikacyjne zbliżą kolonistę wprosit do konsumenta, gdy; atmosfera się zmieni, będzie czas mówić o koo-peratywach. Dziś absolutnie nie pora po temu.
Parę uwag ogólnych.
Na zakończenie tego rozdziału chciałbym jeszcze uczynić parę uwag ogólnych.
Najpierw o organizacji kupiectwa. Już dzisiaj sa warunki, aby utworzyć organizację kupców i przemysłowców polskich, których jest razem około 600 jednostek o pewnych zdecydowanych i określonych wspólnych interesach. Są to w dodatku wszystko ludzie w swoim rodzaju wpływowi i względnie najzamożniejsi, zorganizowani mogą więc przedstawiać dosyć poważną siłę do obrony swych praw i swych interesów.
-255-
Taka organizacja kupców i przemysłowców, na razie jako związek samopomocy, udzielający odpowiednich informacji, mógłby być z czasem podstawą różnych poczynań w dziedzinie gospodarczej.
Hurtownia jest kupcom potrzebna. Ale akcji w celu stworzenia jej nie można puszczać w naszych warunkach na mętne wody „ludowładztwa" i organizacji o podkładzie społeczno - narodowym. Powstanie ona drogą naturalną, jako zakończenie łańcucha drobnych kupieckich interesów na kolonjach, kiedy się znajdą odpowiednie firmy o znaczniejszym kapitale, z odpowiednią klientelą, które będą miały interes w utworzeniu takich placówek. Powstaną one stopniowo. Powstanie ich może kilka w różnych branżach. Tuż dwie takie klują się. jedna w branży herwowo - drzewnej, to Sociedade Commercial Limitada, która podnosi już kapitał, aby móc coraz szersze objąć w tej dziedzinie kręgi. W branży spożywczej wybija się na pierwszy plan przedsiębiorcza i ruchliwa firma Schinda i Domański, również w Kurytybie, która w okolicy ma już parę filii i bardzo pięknie się rozwija. Taką to drogą powstaną pewnie w Paranie nasze hurtowne interesy.
Powstanie też tą drogą i Bank Polski. Gdy jedna i druga z poważniejszych firm, cieszących się zaufaniem wśród kupiectwa i kolonji polskiej, w miarę wzrostu interesów będzie potrzebowała większych kapitałów do obrotu, będą musiały założyć bank, aby oszczędności naszych kolonistów wprowadzić w ruch. A kapitały te są bardzo poważne, jeśli zważymy, że w samej Paranie tylko majątek rolników polskich wynosi około 150 miljońów milrejsów, to możemy liczyć, że conajmniej 10% tej sumy, a więc 15 miljonów milrejsów, jest w gotówce, która w drobnej mierze leży w bankach obcych, jak np. Francusko - Włoskim czy Niemie-ckim, gros zaś jej jest zamknięte po kufrach i skrzyniach czy pończochach gospoś. Suma to dla Banku wystarczająca. Kapitały na utworzenie Banku są, bo jak powiadam jedna i druga poważna firma, zrzeszająca bogatych ludzi tutejszych, mogą łatwo dać potrzebny kapitał zakładowy banku, o ile będą go potrzebowały, a kapitały dla obrotu są też i z dniem każdym będzie ich przybywać. Gdy więc będzie naprawdę potrzebny Bank Polski powstanie on, automatycznie, może już niedługo.
-256-
Zostaje kwestja handlu z Polską. Jest to bezwątpiema sprawa w tej dziedzinie dla Polski najważniejsza. Tą drogą jedynie w mniejszym czy większym stopniu może być kolonja polska w Brazylji pożyteczna Polsce, służąc jako teren zbytu dla przemysłu polskiego, zdobywając mu przez swe stosunki coraz szersze pole ekspansji na całą Brazylję, może częściowo także dostarczając Polsce potrzebnych jej stąd surowców i półfabrykatów. Tak wyzyskują dla tych celów kolonie swe Włosi, a w pierwszej mierze Niemcy.
Ale to dopiero muzyka przyszłości. Wszystko od samego początku musi tu być jeszcze zrobione, aby nici te zadzierzgnąć. Musimy przetem pamiętać, że rola kolonji polskiej w szerszym tego słowa znaczeniu na razie jest na tem polu minimalną, jak i samego kupiectwa, które zależne od hurtowników Niemców, Włochów czy Portugalczyków, kupuje produkta i towary te, jakie oni importują. Poza tem w o ogólnym bilansie to, co Polacy mogą sami kupić, są to rzeczy nieznaczne, o ile import z. Polski ma mieć jakieś znaczenie dla polskiego przemysłu, musi się skierować na rynki brazylijskie przedewszystkiern na Rio de Janeiro, względnie dalej na północ. Naturalnie że w stanach zamieszkanych przez Polaków, mających polskie kupiectwo, będzie można zużytkować te czynniki, choć może narazie w nieznacznej mierze, do wprowadzenia polskich produktów, ale gros akcji trzeba oprzeć na rynku ogólno - brazylijskim, jako takim. Jutro pokaże, w jakim stopniu kupiectwo, przemysł i rzemiosło polskie ułatwią przemysłowi z Polski zdobyć rynek brazylijski. I to główne pole naszej inicjatywy aktywnej w przyszłości.
-257- 258-
Nenhum comentário:
Postar um comentário