terça-feira, 14 de setembro de 2010

Osadnictwo. Gluchowski. Czesc 8.

-205-
WYKAZ SZKÓŁ „DZIKICH „. STAN Z POCZĄTKU 1924 ROKU.
Ilość Dzieci polskich
Lp.
Rok założenia
Chłopcy
Dziewczęta
Razem
Obcych
Opłata mies. Od dziecka
Przec.miesięczna .od dziecka
Czyj majątek
Uwagi
1
1917
-
-
42
4
3$000
150 milrejs
Twa
Zał.szk.roln
2
1897
30
12
42
-
2$500
180    ,,

3
1895
32
-
32
-
5$000
200  

4
1917
-
-
16
10
2$000
80    

5
1916
-
-
23
-
2$000
80    

6
1921
27
17
44
3
3$000
200  

7
1920
-
-
27
-
2$000
100  

8
1921
-
-
16
10
2$000
70    

9
1920
-
-
26
-
2$000
50    
niema

10
1923
-
-
-
-
-
-
T-wa
Nieczynne
11
1895
-
-
30
8
1$500
70    
Niema
W kaplicy
12
1904
-
-
18
-
1$500
60    
Kolonji

13
1910
-
-
15
-
1$500
50    

14
1902
-
-
24
-
1$500
60    

15
1908
-
-
-
-
-
-
-
Nieczynna
16
1916
-
-
56
-
2$000
120  
T-wa

17
1904
-
-
48
-
2$000
100  
Szkoly pobierają od 50-80
18
1913
-
-
80
-
1$500
100  
Milrejsów miesięcznie
19
1918
-
-
30
-
1$500
50    
Zapomogi stanowej lub
20
1917
-
-
26
-
1$500
50    
Municypalnej i za to uczą 4
21
1918
-
-
38
-
1$500
50    
Godziny portugalskiego.
22
1917
-
-
33
-
1$500
50    
Za polskie płacą koloniści źle
23
1916
-
-
28
-
1$500
50    
I nieregularnie. (od 17-24)
24
1918
-
-
26
-
1$500
50    

25
1919
-
-
36
-
1$500
60    

26
1908
-
-
54
-
1$500
70    

27
1903
-
-
15
10
1$500
50    

28
1918
-
-
24
17
1$5000
50    

29
1912
-
-
23
-
1$500
60    

30
1911
-
-
40
-
1$500
60    
Szkoły pobierały po
31
1905
-
-
55
-
1$500
70    
50 milrejsów miesięcznie
32
1920
-
-
30
-
1$500
50    
Subwencji satnowej.
33
1920
-
-
33
-
1$500
50    
Rewolucja odbiła się fatalnie
34
1920
-
-
20
-
1$500
50    
Na stanie szkół. (od 30 – 35)
35
1920
-
-
30
-
1$500
50    



89
29
1080
62

2590 milre.


-206-
LISTA NAUCZYCIELI
NALEŻĄCYCH DO ZWIĄZKU  ZAWODOWEGO NAUCZYCIELI POLSKICH SZKÓŁ PRYWATNYCH W BRAZYLJI.


1.          Jan Rodacki.
2.    Władysław Szlachta.
3.          Zenon Kubiak.
4.          Tomasz Wójtowicz.
5.          Bolesław Węclewski.
6.          Mieczysław Fularski.
7.          Apolonjusz Zarychta.
8.          „Stanisław Żak.
10.           Stefanja Kawecka.
11.           Jan Uianowicz.
12.           Władysław Hryńcz.
13.           Ludwik Rodacki.
14.           Adam Szczerbowski.
15.           Maciej Urbański.
16.           Andrzej Piwowarski.
17. Jan Rodak.
18. Wacław Rodak.
19.Zygmunt Gąsiorkiewicz
20.
21. 22 23
Aleksandra Miecznrkawska.
Matylda Dłuszyńska.
Andrzej Wypych.
 Władysław Wypych.
24.     Władysław Topaczewski.
25.     Aleksander Zbisławski.
26.     Leokadja Dymińska.
26.     Adam Kempka.
27.     Helena Piekarska.
28.            Władysława Kopczyńska.
29.            Janina Kalinowska.
30.     Olga Etgens.
31.            Psotr Lisowski.
32.     Leon Kapłon.
33.     Michał Gwóźdź.
34.     Michał Dębczyński.
35.            Kazimierz Adamczyk,
36.     Jan Stawiński.
37.     Stanisław Werpachowski.
38.     Jan Jaszewski.
40.    Biruta Dergint.
40.             Jan Stan. Psych.
41.             Eligjusz Kosiński.
42.     Longinus Malinowski.
43.     Józef  Bieszczad.
44.     Jan Stefan Linderski.
45.     Tadeusz Rolek.
46.             Władysław Bukowski.
47.     Stefan Szumowski.
48.     Jan Mazurkiewicz.
49.  Władysław Korc.
51.   Anna Skawińska.
52.  Joanna Janusiewicz

Związek Liczy 56 członków, nazwiska czterech jednakże brakują w tym spisie.
Związek miał 3 członków honorowych: Kazimierza Głuchowskiego, I Konsula, dalej konsula Zbigniewa Miszkego i ob. Romana Paula.
LISTA CZŁONKÓW ZWIĄZKU NAUCZYCIELI CHRZEŚCIJAŃSKICH SZKÓŁ POLSKICH.
25.             Marja Skotarczak.
26.             Natalja Ziętak.
27.     Marja Edler.
28.     Zofja Wilczewska.
29.     Helena Olek.
30.     Stanisława Perz.
31.             Marja Kloster.    
32.             Wincenta Głowacka.
33.     Helena Bruska.
34.     Marja Rybińska.
SIOSTRY RODZINY MARJI:
35.   Siostra Bronisława.
1.  Franciszka Skierniewska.
2.           Aleksandra Skierniewska.
3.           Józef Stańczewski.
4.           Aniela Kęcka.
5.           Józef Brzeziński.
6.           Apolonja Młodziankowska.
7.           Stanisław Bęben.
8.           Ignacy Trzaskoś.
9.   Paweł Cionek.
Gertruda. Jadwiga. Elżbieta. Domicella.
Benedykta.
Józefa.
Ludwika.
Celestyna.
Teresa.
Magdalena.
Longina.
Alojza.
10.            Leon Sałata.
11.            Marja Głuchowska.
12.            Marja Bolcewicz.
13.            Mikołaj Bolcewicz.
36. 37. 38. 39. 40. 41. 42. 43. 44. 45. 46. 47.
14.            Stella Sławińska.
SIOSTRY MIŁOSIERDZIA:
15.
16.
17.
Ludwika Olszyńska. Marta Flizikowska. Wincenta Barczekowska.
18.             Stefar.ja Goniakowska.
19.             Marja Felska.
20.     Teresa Domachowska.
 21.   Gabrjela Kulerska.
22.      Bronisława Stroińska.
23.      Zof ja Jeżykiewicz.
24.      Monika Makowska.
Związek wedle danych sekretariatu Związku liczył w po­czątku 1924 roku 52 członków, w tem 37 Sióstr Zakonnych.       
ROZDZIAŁ SZÓSTY.
Prasa, piśmiennictwo i sztuka.
U kolebki pray polskiej. Pierwszy okres 10 letni od K. Szulca do L. Bieleckiego.
Minęło już 30 lat od powstania pierwszego pisma polskiego w Brazylji, można więc już mówić o historji prasy naszej, krzewiącej mysi polską, sprawom naszym służącej na Antypodach, Jak to widać z załączonego spisu, w okresie tym pojawiło się przeszło trzydzieści pism różnego rodzaju, pokroju i autoramentu, możnaby więc napisać o prasie polskiej niemało. Uważam jednak, że w pracy niniejszej wystarczy zupełnie, gdy rzucę na papier krótki szkic rozwoju dziennikarstwa polskiego w krainie „Krzyża Południa", ogólnymi go jedynie urozmaicając uwagami.
Jeszcze przed gorączką brazylijską zjawił się człowiek, który był polskim Guttenbergiem w Brazyiji. Był to Karol Szulc, kupiec z Poznania, który w 1884....roku...przybył do Kurytyby. On to po paru latach pobytu zakrzątnął się koło zorganizowania drukarni. W lipcu 1892 roku wydał prospekt na pismo,  które miało się nazywać „Wiarus Polski". 14-go października 1892 roku wyszedł pierwszy numer pisma pod nazwą jednakże „Gazety Polskiej w Br." Ale mimo energji...wydawcy i redaktora w jednej osobie pismo szło licho. Kolonja polska w Kurytyhie nieliczna jeszcze, bez inteligencji, nierozbudzona, pisma poprzeć nie była w stanie. To też po trzech miesiącach Szulc zamyka gazetę.
Ale trudny początek został już zrobiony. Potrzebę pisma zrozumiało grono osób i przejęło wydawnictwo od Szulca. Warunki były następujące: Dziesięciu akcjunarjuszy da każdy po 300 $ 000 w ciągu roku, a K. Szulc za cenę 3.000 $ 009 odstępował „Gazetę" i drukarnię Spółce. W skład jej weszli między innymi pp.: Ed. S. Saporski, Alex. Waberski, Ant. Bodziak, j. Jurgielewicz, Ks. Andrzej Działkowiec i ks. Władysław Smołucha.
-209-

Wspólnicy umówili się, że kolejno każdy przez rok prowadzić będzie redakcję i administrację. Na. pierwszy ogień poszedł naturalnie Saporski. 8-go lipca 1893 roku pojawił się pierwszy numer. Praca była niewdzięczna teren trudny, środ­ków brak, poparcie_znikome. Sam z synami i jednym zecerem pchał Saporski wydawnictwo; szło zaś ono tem trudniej, że w ro­ku tym wybuchła rewolucja federalistyczna, która objęta też i Pa­raną. Z 500 egzemplarzy, jakie drukowano zrazu, ledwie 300 było płatnych, a kiedy przyszły zamieszki liczba ta spadła do stu czytelników. Mimo to dzięki Saperskiemu i kilku ludziom dobrej woli kryzys ten przetrzymano i co więcej jedna jedyna „Gazeta Polska" wychodziła przez cały czas rewolucji. Ale na rewolucji nie skończyły się kłopoty wydawnictwa. W końcu 1894 roku, zaraz po zakończeniu rozruchów, zjawił się Szulc z wekslem do płacenia. Nie zjawili się natomiast niestety z pieniędzmi wspólnicy, między innymi i ks. Dziatkowiec. Swoją część zapłaciło tylko sześciu, pierwszy naturalnie Saporski. Wobec tego sprawa utknęła. Omal nie skończyło się sądem, w re­zultacie, po konferencjach z adwokatami, maszyny i czcionki przeszły do Waberskiego a Spółka się częściowo rozpadla. Waberskiemu też przypadło w udziale prowadzić dalej rozpoczęte dzieło. Zostali przy nim niektórzy udziałowcy. Redakcję objął brat Waberskiego, Ignacy. Pismo zmienia tytuł na „Polonia". Wśród trudności, intryg i kłopotów wychodzi jednakże dalej. Redagował ją dobrze przez pewien czas w roku 1896 Miecz. Radziszewski, Lwowianin, jeden z najlepszych publicystów, jakich Parana wi­działa. W końcu w listopadzie 1896 r., po wyjeździe Ign. Waber­skiego i objęciu administracji pisma „Polonia przez p. K. Skłodowskiego, chyli się ono do upadku, więc tenże ratując je oddaje z powrotem drukarnię i pismo C.Szulcowi i od listopada Nr. 46 poczyna ono wychodzić jako „Gazeta Polska w Br.. Ale Wa­berski Al. protestuje, to też Szulc zrzeka się wszelkich pretensyj do „Polonji", oddaje Waberskiemu drukarnię, ale sam wydaje dalej „Gazetę Polską w Br." Zanim to uczynił nosił się z myślą wydawania pisma „Światło.  Ten stan trwa parę lat.  Od 30 lipca 1898 roku  wychodzi jako dodatek do „Gazety Polskiej w Br." pismo ludowe „Poranek”.

-210-

W czasie tym Kurytyba zaludniła się już silniej. Fala emi­gracyjna naniosła nowych przybyszów niemało. Życie kurytybskiej kolonji wchodzi w znak walk. Wśród nowoprzybyłych zna­lazł się niejaki Wilhelm Meliński, również Lwowianin, obrotny i ruchliwy młody człowiek, który rozwija ożywioną działalność w założonem w,1897 roku Towarzystwie „Łączność i Zgoda. Liczne projekty Melmskiego, między innymi idea powołania do życia Związku Polskiego, skłaniają go do założenia drugiego ty­godnika pt. „Kurjer Parański". Poraz pierwszy zakotłowało się w Kurytybie od polemiki dziennikarskiej. Wtedy to w 1898 roku puścił M. Radziszewski „Djablika Parańskiego — proto­plastę prasy humorystycznej w Paranie. Ale żywot „Kurjera Parańskiego" acz bujny, był krótki i już w 1898 roku przestaje on wychodzić. A tymczasem „Gazeta Polska w rękach C.Szulca, którego doradcą  był niejaki Enzinger, urzędnik Konsulatu Austro - Węgierskiego, na swój sposób prosperowała, tak mało jednakże interesom polskim służyła, że lwowska „Gazeta Handl.Geograf." z 15 lutego 1899 roku wyraża uznanie Szulcowi, że przez zaangażowanie na redaktora przybyłego wtedy do Parany Józefa Okołowicza „oczyścił redakcję z renegatów, których jaw­nym czy ukrytym celem było prowadzenie antypolskiej polityki. Okres ten, krótki zresztą, kiedy J.Okołowicz jako delegat Towa­rzystwa Handlowo - Geograficznego ze Lwowa prowadził redak­cję „Gazety Polskiej", korzystając ze współpracownictwa Saporskiego, był piękną kartą wydawnictwa w służbie idei.
W tym to mniej więcej czasie wyłoniły się dwa projekty no­wych pism. F. B. Zdanowski, wydawca dwu doskonałych kalen­darzy z tych lat, zapowiedział prospektem pojawienie się w dniu 1-go lipca 1898 roku w Porto Alegre „XX Wieku". Nie po­jawił się on jednak nawet naprawdę w 20 wieku. Nie ujrzał też światła dziennego „Związkowiec", którego publikację zapowia­dali w tymże roku organizatorzy „pierwszego" Zw. Narodowego Polskiego w Am.Poł.w Kurytybie. Miał to być niejako ciąg dalszy „Kurjera Parańskiego".
W październiku 1899 roku sprzedał C.Szulc „Gazetę Pol­ską w Br." zecerowi Stefanowi Czapskiemu. Redagował ją krót­ko sympatycznie Wład. Goździkowski, ale wkrótce powróciła do dawnych Euzmgerowych metod.  
-211-

Interesa niemieckie zatryumfo­wały, walka z ideą kolonizacji Parany znalazła na łamach pisma oczesne miejsce. Musiało to wywołać reakcję. Zecer Fr. Zaze z Fran. Dy-bowiczem i gronem osób zakładają 1-go kwietnia 1900 roku ty­godnik pt. „Prawda". Na łamach jej swe ostatnie utwory pomieścił także Radziszewski. „Prawda" od samego początku przeciwstawia się  szkodliwemu   kierunkowi „Gazety Polskiej". W tym to czasie zorganizowany we Lwowie Związek Kolonjalny Wydawniczo-Wywozowy   wysłał do Parany poraz wtóry Józefa Okołowicza, jako swego delegata i pełnomocnika z tem, by zapoczątkował tamże wydawnictwo pisma „Związek", idei kolonizacji Parany poświęconego. Ton „Gazety Polskiej" tembardziej czynił powołanie takiego pisma aktualnem.   Ale Około­wicz, przybywszy do Kurytyby, zakupił od Zazego „Prawdę", którą w nowej szacie rozpoczął od 1-go lipca 1900 roku wydawać z ramienia Zw. Kol. Wyd.-Wyw.   Był to bardzo sympatyczny, żywo redagowany,  popularny  tygodnik  dla  ludu. Na łamach „Prawdy" poruszano szereg spraw, których aktualność po dziś dzień jest ta sama. Ze szpalt „Prawdy" poznała kolonia polska w Paranie miedzy innemi także pióro pani Janiny Kraków. Zda­wało się, że „Prawda" podźwignie wysoko sztandar ideowej pra­sy, potrafi go takim utrzymać i posłannictwo swe spełni., Ale los chciał inaczej. Tragiczny zgon brata redaktora Okołowicza spo­wodował go do nieodwołalnego wyjazdu do kraju. Los „Prawdy" był przypieczętowany. Było to w maju 1901 roku. Tymczasem na arenę występuje nowy szermierz. Oto w tym samym czasie Leon Bielecki, kupiec z Warszawy, nabywa od Czapskiego „Gazetę Polską". Wobec tego pełnomocnik Zw.Kol.Wyd.-Wyw., Amilkar Szeliski, uznał dalsze wydawanie „Prawdy" za niepotrzebne i doprowadził w czerwcu 1901 roku do zlania obu pism w ręku Bieleckiego. Tak to skończył się pierwszy okres historji prasy polskiej w Paranie. Okres ten młodzieńczy, można rzec niemowlęcy, miał dwie cechy charakterystyczne. Z jednej strony prasa wpada w rę­ce ludzi bez idei, gotowych świadomie czy nieświadomie wy­sługiwać się interesom obcym, z drugiej strony pióro dzierżą ludzie tej miary i tego dla ideologji Parany znaczenia, co Ed.Saporski i J.Okołowicz. Drugi objaw to tendencja do zbiorowości w wydawaniu  pism,  wreszcie  walki  osobiste  względnie  umiar­kowane.

-212-
Walki, „możnowładców" o wływy wśród kolonij.
„Polak w Brazylii" toczy bój o hegemonję.
Z, chwilą wejścia na widownię L. Bieleckiego wchodzimy w okres drugi. Wysunięty zostaje nowy pierwiastek;   polityka wydawcy i jego „ja” decyduje stanowczo. Z chwilą skupienia w ręku Bieleckiego „Gazety Polskiej" i „Prawdy" — Parana ma znowu tylko jedno pismo. Pismo, trzeba przyznać, redagowane z werwą i polotem. Ale mimo to znajdują się ludzie, którzy chcą mieć drugie pismo własne, już listopadzie 1902 roku powstaje Spółka, z prezesem Stefanem Czapskim, byłym wydawcą „Gazety Polskiej", sekr. Fr. Brzózką i skarbnikiem Janem Brzezińskim, która rozpoczyna wydawać „Robotnika Parańskiego". Redaktorem zostaje Witold Białynia Kówerski. Sam fakt konkurencji wzbudza u Bieleckiego gniew. Zaczyna się walka. Zecer jego Ferd. Zaze. wydaje „Djablika", pismo, jak sam określa, „satyryczńo - nieprzyjemne", w nawiasie dodano „niezależne",    Redaktor „Robotnika Parańskiego" po­znaje   co to gniew „możnowładcy".   Opinja publiczna bowiem przyznaje rację Zazemu, że określenie „niezależne" przy tytule swego „Djablika" wziął w nawias, za Zazem widzą wszyscy Bieleckiego. A w dodatku „Djablik" naprawdę jest.„nieprzy­jemny”.    „Robotnik   Parański"   uderza  wtedy  w   Bieleckiego, a w dodatku nie chcąc rogom „Djablika” przepuścić bezkarnie, „Ścierką" uciera napastnikom „buzi".  Tak to zrodziła się prasa humorystyczna w Paranie.   Humor ten „sui generis" srodze pa­szkwilem trącił.  To też walka „Robotnika Parańskiego" z „Ga­zetą Polską" rozgorzała ostro. Kończy ją upadek „Robotnika Parańskiego" w połowie 1903 roku, Bielecki zostaje sam na placu boju. Trzeba jednak z kimś walczyć i tu spełnia czyn wielki, najwybitniejszy w historji „Gazety Polskiej w Br.” Oto rozgramia „Krzyżactwo w Brazylji" - Franciszkanów i Werbistów, czy tp.
Tymczasem na arenie ukazuje się drugi „możnowładca”, Kazimierz Warchałowski,
który z dniem 1-go stycznia 1905 roku rozpoczyna wydawać „Polaka w Brazylji”.

-213-

Nowy ten konkurent nie byle jak okazuje się groźnym. Redagowany jest cięto przez Jana Hempla, wyposażony w środki, daje „dodatki” ilustrowane, powieściowe, dla dzieci itp. Monopol „Gazety Polskiej" prze­pada niepowrotnie. Walka staje się ciężką, a w miarę trudności coraz mniej poczynają strony przebierać w formie. Pojawienie się „Polaka" powoduje jedną bezpośrednią korzyść dla czytelni­ków, oto oprócz poprawy treści i zwiększenia objętości pism obni­żona zostaje prenumerata.
W tym to czasie w czerwcu pojawia się w Rio Grande do Sul pierwsze pismo. Był to wydany na hektografie „Naprzód", który pojawił się bardzo dobrze redagowany w mieście tej nazwy, jak redakcja "powiadała „ku wygodzie naszej kolonji".  Była to niestety efemeryda.
„Polak" bierze zwolna górę. Od stycznia 1908 roku przybywa „Gazecie Polskiej" so­jusznik. Ludwik Szczerbowski rozpoczyna. wydawać „Naród", tygodnik ludowy, popularny. Ma on być reakcją przeciw „pań­skim" tygodnikom, dotąd wychodzącym. Redaktor lubi się ty­tułować „chłopem”. Świadomi rzeczy mówią, że za tem nowem pismem stoi znowu trzeci „możnowładca", który przez cały szereg lat nie małą rolę w życiu Kurytybian i całej koionji polskiej w Brazylji grać będzie — głowa Werbistów, ks. St. Trzebiatowski. Ciężar walki spada na „Naród". Tymczasem Bielecki wo­bec kłopotów finansowych z założonym przez siebie sklepem hur­towym „Unia” schodzi z placu boju, sprzedając „Gazetę Polską” dnia 10 września 1908 roku ks. Janowi Petersowi. Walka nie­mniej nie ustaje. „Polak” nie daje za wygraną, tembardziej, że i w „Gazecie Polskiej" widzi rękę ks. Trzebiatowskiego, t. j. „Werbistów".
Ksiądz redaktor, chociaż ex-Jezuita, zostaje zaplątany w po­lemikę z antyreligijnem „Życiem", które w styczniu 1907 roku rozpoczyna wydawać Radosław Neyman. W rezultacie za radą biskupa ksiądz redaktor pozbywa się „Gazety", przekazując ją pp. M. Grossowi i Raf. Karmanowi. W dwa tygodnie później, w lipcu 1909 roku, zamyka swe szpalty „Życie”. Z dniem Syl­westra 1909 roku wypada też z zawodów „Naród”. Zmęczony redaktor daje za wygraną i wyjeżdża.Zostają znowu tylko dwaj współzawodnicy:  ,.Gazeta  Polska” i  „Polak”. 

-214-

            W tym czasie daleko od Kurytyby wychodziły dwa pisma polskie. W S. Paulo w latach 1907 i 1908 rząd stanowy i planta­torzy kawy, zawsze potrzebujący taniego robotnika, umożliwili swymi zasiłkami wydawanie tygodnika „Dzwon Polski", który miał „zdzwaniać" polskich emigrantów. Interes ten jednak nie szedł. Rezultatów nie było. Wpływ pisma był żaden, tak da­lece, że w sąsiedniej Paranie prawie o niem nie wiedziano. Kiedy subwencje się skończyły, ustało też „dzwonienie”.
Dodatnie wspomnienie należy się natomiast drugiemu pismu, które daleko na południu wydawał sympatyczny Adam Zgraya w Ijuhy. Był to miesięcznik ludowy „Kolonista”, puszczony w świat w styczniu 1909 roku. Redagowany przystępnie, dający dużo miejsca sprawom lokalnym, cieszący się współpracownictwem d-ra Stanisława Kłobukowskiego, pozostawił po sobie miłą pa­miątkę w postaci dwu kalendarzy. Wychodził do końca 1910 roku, kiedy wydawnictwo zostało zawieszone. Było to pierwsze pismo polskie w Rio Grande do Sul.
Tymczasem w Kurytybie szło po dawnemu. Walka „Po­laka w Brazylji” z „Gazetą Polską w Br.” nie ustawała. Tym­czasem tematu dostarczała sprawa organizowanego przez „Werbistów" Związku Narodowego Polskiego. W październiku 1911 roku „Gazetę Polską” kupuje od Grossa Frań. Dybowicz. W tym to czasie pojawiają się w Kurytybie dwie efemerydy prasowe: „Emigrant Polski w Paranie”, wydany raz jeden 9 pa­ździernika 1911 roku przez Zyg. Cękalskiego, który był jednakże wydawcą tytularnym. Stali za nim ks. J.Anusz z Araukarii i M.Pankiewicz, prowadzący w tym czasie gorącą propagandę za nową emigracją polską do Parany. „Tygodnik Polski", któ­rego kilka numerów wydał w 1911 roku w listopadzie Ludwik Konkowski; był to tygodnik blady w treści i nieciekawy w for­mie. Żywot jego zresztą był krótki.
I znowu w 1912 roku tylko dwaj starzy pozostają konku­renci. W 1912 roku 3 października rozpoczyna wychodzić „Ni­wa". Redakcję objął Woj.Szukiewicz, wydawnictwo podejmuje grono obywateli, wśród nich duszą jest dr. Szymon Kossobudzki, którzy uważają, że czas położyć koniec dotychczasowym meto­dom, że prasę trzeba złożyć w ręce społeczeństwa, że za kierownikami opinji publicznej me mogą stać jednostki, ale szerszy ogół. jest to poza tem pierwsza próba skoncentrowania sił obozu po­stępowego na emigracji w Brazylji, która doprowadzi później do skupienia niepodległościowych organizacji.
-215-
Przygotowania do Wojny. Komitet Obrony Narodowej. — Wojna światowa. Spory orientacyjne.
Wchodzimy w trzeci okres historji prasy polskiej.
W 1912 roku rozpoczyna się mówić o wojnie. Z Polski nadchodzą pierwsze wieści o przygotowaniach wojennych w Galicji. Piłsudski i Strzelcy dostają się na usta. W międzyczasie w kwietniu 1912 roku „Gazeta Polska" przechodzi z rąk Fr. Dybowicza w ręce Tow. św.Stanisława a właściwie już faktycznie do rąk ks.
Trzebiatowskiego, który odtąd przez, szereg lat będzie ją prowadzić.
W 1913 roku w styczniu „Niwa" występuje z odezwą Komisji Skonfederowanych Stronn. Niepodl., wzywając do orga­nizacji „czynu". W lutym powstaje w Kurytybie Kom. Obr. Nar. a w Ponta Grossie pod kierownictwem Wacława Rodziewicza Polska Komisja Wojskowa. Wszystkie inne sprawy schodzą na plan drugi. Od tej pory aż do momentu odzyskania niepodległości walka w prasie toczyć się będzie o „orjentację". I to temat przewodni, to wątek działalności prasy polskiej w Pa­ranie w trzecim okresie.
Zrazu do wybuchu wojny światowej dyskusja jest niejako wstępem. Inne zagadnienia lokalne nie przestają jeszcze intere­sować prasy. Zaognienia zbytniego jeszcze niema. W połowie I913 roku przestaje wychodzić „Niwa”. W tym to czasie od 13/VI 1913 roku poczyna jako dodatek do „Polaka” wychodzić co tydzień Dział Towarzystwa Szkoły Ludowej pt. „Szkolnictwo Polskie”, poświęcone sprawom szkolnictwa i oświaty. Wychodzi ono do wybuchu wojny, kiedy to z wyjazdem szeregu nauczy­cieli a próbami wyjazdu innych niema już komu tego działu pro­wadzić. W 1913 roku we wrześniu pojawia się organ Zw. Robotniczego Polskiego „Ogniwo".
Od lutego 1914 roku wznawia swą egystencję „Kolonista Polski" w Ijuhy już jako dwutygodnik. Pożoga   wojenna   obejmuje   świat. Ziemie   polskie   stają w ogniu. Piłsudski wkracza do Królestwa. „Ogniwo”, ,,Gazeta Poiska” i daleki „Kolonista Polski” stają po stronie Legjonów. „Polak w Brazylji” idzie pod komendę Paryża.
-216-

 Zaczyna się walka zacięta, jak zresztą wszędzie gdzie polacy mieszkali. Krewki nasz temperament, metody przejęte od otoczenia bra­zylijskiego nadają tej walce może pewien koloryt specjalny, ujmują w formy bardziej drastyczne, niemniej treść tu jak gdzie-indziej ta sama. Sytuacja w roku 1915 tasama, tylko z tą różnicą, że obóz niepodległościowy skupia się coraz silniej. „Ogniwo” przeniesio­ne do Ponta Grossy, zaczyna wychodzić jako Biuletyn Polskiej Komisji Wojskowej Ameryki Poludn. pt. „Wiadomości z Woj­ny” (Ogniwo), od 15-go października zaś tegoż roku jako „Ogniwo”. W końcu roku przestaje wychodzić „Kolonista Polski” z powodu trudności z wojną związanych.
W 1916 roku stosunki się nie zmieniają. Tylko „Ogniwo” zamienia się od 1-go kwietnia 1916 roku na „Pobudkę”, organ Związku Polskich Organizacji Niepodl. Pod koniec 1916 roku wychodzą 3 numery prolegjonowego „Człowieka Leśnego”, wy­dawanego przez niewiadomych autorów, niewiadomo gdzie. Opinja twierdzi, że „Pinjorów", tak jest podane miejsce wy­dawnictwa, to Marechall Mallet. Trzeba tu też podkreślić, że cięte pióro satyry, którem redakcja chłostała nie tylko „moskalofilskie" zapędy przeciwników, ale i błędy własnego obozu, forma niepowszednia i treść interesująca, zmusza wyróżnić to pismo z pośród innych, które kiedykolwiek w Paranie po laury humoru i satyry sięgało. „Sercem kąsało” ono, nic z paszkwilu tam nie znajdzie. Dobre imię popsuł mu tylko 4-ty numer wy­dany przez innych ludzi, który do nastroju poprzednich nie umiał się niestety dociągnąć. W 1916 roku w październiku zaczął wy­chodzić w Guarany w stanie Rio Grande do Sul „Tygodnik Związkowy”, organ tamtejszego Związku Nar. Pol. Poł. Ame. pod redakcją Frań. Hanasa. Byłto nowy sukurs dla niepodle­głościowców.
Rok 1917 zmian poważniejszych nie przynosi. Obóz nie­podległościowy opiera się o „Pobudkę” przy sukursie „Gazety Polskiej” dosyć jak zawsze chwiejnej i raczej proniemieckiej i o „Tygodnik Związkowy”, który jednakże około połowy 1917 roku zostaje zwinięty, bo cenzura i wogóle stosunki wewnętrzne w Brazylji dla prasy obcojęzycznej stają się coraz trudniejsze.

-217-

Walka w prasie poczyna stawać się coraz gorętsza, nic dziwnego, materjału palnego nagromadziło się przez tę parę lat niemało. Podobnie idzie w 1918 roku. Brazylja uznaje niepodległość Polski. Moment ten upamiętnia pismo „Polonia”, wydane raz jeden w języku portugalskim w Rio de Janeiro w końcu 1918 roku. Ale wojna światowa trwa jeszcze. Nie ustaje też walka obu obozów polskich. Dochodzi do dwukrotnego zamknięcia z inicja­tywy przeciwników „Pobudki", oskarżonej o germanofilstwo. Ale ta metoda nie skutkuje. „Polak w Brazylji" nie pozbywa się swego konkurenta. W końcu 1918 roku poczyna w miejsce „Po­budki” wychodzić „Świt”, jako organ Związku Demokratów Polskich, ostatecznej formy organizacyjnej obozu niepodległościo­wego.   Pokój! W Polsce obejmuje rządy Piłsudski. Ideały narodu zre­alizowane. Polska wolna i niepodległa. Podnieta do walki „orjentacyjnych" ustaje, ale nie odrazu znika zaognienie, jakie walka kilkuletnia wywołoła. To też mimo tego, że w 1919 roku ustępuje z poła walki Kazimierz Warchałowski i hegemonja „Polaka w Br." się kończy, a wraz trzeci okres dziejów naszej prasy to jednak następca Warchałowskiego Fr. Dergint nie za­przestaje walki podjazdowej o to, kto miał rację. Wyraz tej walki znajdujemy też w dwu numerach „Sowizdrzała w Paranie", wydanego w Ponta Grossa, pisma satyrycznego, które, ostatnich kilka zatrutych strzał puściło w stronę dawnych „aljadofilów”.
Na roku 1919 zamyka sięteż historja prasy polskiej w Bra­zylji.
Koniec historji. Chwila obecna. Kilka uwag.
Z chwilą powstania państwa polskiego wchodzi całe życie społeczno - polityczne kolonji polskiej w nowy okres. Tu już tylko można być kronikarzem.
Na wstępie trzeba podkreślić; że kolonja polska wobec powstania Polski wzięła się do spraw swoich lokalnych, na pierwszy plan wysunęła się sprawa szkolnictwa, dalej poszła sprawa organizacji młodzieży, sprawy, polityki krajowej itd. Z tem też został związany dalszy los prasy i te zadania były podnietą do powstania nowych pism. Naturalnie, że sprawy polityki w Polsce, tamtejsze spory partyjne, jak i zagadnienia spo­łeczne nie przestają poruszać prasy, główny na jej szpalty wzno­sząc ferment.
-218-

Zwolna jednakże zdaje się wszystko streszczać do programu następującego, by odnośnie do stosunków kra­jowych nie przejaskrawiać walk partyjnych tamtejszych i bronić prestigeu Polski i interesów jej państwowości, główną uwagę zaś na miejscowe skierować zagadnienia. I to cecha działalności współczesnej prasy. Inicjatywę w tej akcji dzierży „świt", najojalniej do państwa i jego przedstawicielstw się odnoszący.
W 1920 roku przestaje istnieć „Polak w Brazylji”. Ku­puje go od Derginta nowozorganizowana Spółka Wydawnicza, głównie przez księży Misjonarzy reprezentowana i rozpoczyna wydawać zachowawczy społecznie, klerykalny tygodnik „Lud”. W końcu tego roku „Świt” z Ponta Grossy przenosi się do Ku­rytyby.
W roku 1921 „Świt” wobec przemiany Związku Demo­kratów Polskich w „Kulturę” Zw. Pol. Tow. Oświatowych staje się organem tejże. W tym roku poczyna wychodzić wy­dawany przez księży Misjonarzy miesięcznik religijny „Przyjaciel Rodziny”. Pojawia się też próba wydawania organu komu­nistycznego dla robotników polskich w postaci „Proletarjatu. Polskiego w Ameryce Poł”, którego jeden numer, bardzo lichą napisany polszczyzną ujrzał światło dzienne w S.Paulo. Hasła te jednakże oddźwięku nie znalazły. W końcu roku tego rozpo­częto wydawnictwo w portugalskim języku „Brasił - Polonja", aby zapoznać społeczeństwo tutejsze brazylijskie z Polską i jej sprawami. Wreszcie wyszedł pierwszy numer „Osy”, pisma sa­tyrycznego. W 1922 roku wychodzą tesame pisma. Pojawiają się jednakże dwa nowe. Wychodzi pierwszy numer „Naszego Ży­cia", przeglądu nieperiodycznego, w którym grupa młodej inte­ligencji postępowej pragnie sprecyzować nowy program pracy dla tutejszej kolonji polskiej. Forma piękna, treść interesująca. Po­jawia się też pierwszy numer „Sportowca Polskiego", organu Związku Towarzystw Sportowych „Junaka i Harcerza" poświe­conego sprawom wychowania sportowego w duchu narodowym młodzieży polskiej.

-219-

Tosamo zastaje rok 1923. Nie pojawia się tylko „Osa”, która  przestaje kąsać w poprzednim roku.   Natomiast poczyna wychodzić „Świat Parański ilustrowany popularny przegląd perjodyczny, dosyć bezbarwny, wydawany przez „poetę” Stańczewskiego, ale zdaje się z ramienia Misjonarzy. Jutro otwarte przed prasą polską.
Oby spełniła swe nowe zadania godnie. Oby wpatrzona w ideał Polski wielkiej, mocarstwowej, umiała ją należycie spo­łeczeństwu naszemu na Wychodźtwie przedstawić, oby umiała też nić kruchą sentymentu w węzeł silnych wspólnych interesów związać, oby tu interesów naszych narodowych społecznych i kul­turalnych jak i gospodarczych należycie bronić potrafiła, program pracy wytknąwszy przedtem jasny i jednolity. Chciejmy wierzyć że tak będzie.
Parę słów o piśmiennictwie polskiem, na jakie zdobyła się kolonja polska w Brazylii.
Niewiele można napisać o piśmiennictwie polskiem, na jakie się zdobyła kolonia polska w Brazylji. Ale mimo wszystko dla dopełnienia obrazu nie można pominąć tej dziedziny kulturalnego życia. Kolonja w lwiej mierze na niskim stojąca poziomie kultu­ralnym, nie wydała jak do tej pory żadnego rodzimego talentu. Cały dorobek jej to płód ducha przybyłej z kraju inteligencji i półinteligencji.
Jak wygląda poezja parańska?
Niemniej piękna i oryginalna przyroda Parany, jej ma­lownicze góry i lasy, faliste stepy, jej nieprzystępny i dziki bór dziewiczy, rzek kaskady i olbrzymie wodospady, słońca blask oślepiający, jak i jego cudne wschody i zachody, wszystko to piękne a tajemnicze, potężne a wspaniałe, nie pozwoliło, by tych polski w formę poezji tego nie ujął. Poezja bowiem, to najpo­pularniejsza forma literacka, z jaką się w tej dziedzinie spotykamy na parańsko - brazylijskim gruncie. Któż sił swych na tym polu nie próbował? Nestor kolonji naszej Edmund Saporski, M. Radziszewski i obaj Okołowicze, w czasach odleglejszych, Konstanty Lekczyński, J. Malinowski, Karolina Słończewska, Dr. Szymon Kossobudzki, Czesława Grzybczyk i jej syn Tadeusz, Milana pseudonim noszący i Jan Rysicz po dzień dzisiejszy.
-220- 

Nenhum comentário:

Postar um comentário