JÓZEF STAŃCZEWSKI
(FREDECENSIS)
POLSKA W BRAZYLJI
I
POLSKA I POLACY W PIŚMIENNICTWIE BRAZYLIJSKIM
II
PROPAGANDA KULTURY POLSKIEJ W BRAZYLJI
KRAKÓW 1928.
I
Rozbiór Polski odbił się szerokiem echem po całym ówczesnym świecie kulturalnym, a nadewszystko wśród narodów romańskich. W Ameryce głębokie wrażenie wywołał zwłaszcza upadek powstania Kościuszki. Wszak waleczność wodza polskiego przyczyniła się do wyswobodzenia Stanów Zjednoczonych, a te były wzorem dla walczących o swą wolność krajów środkowo- i południowo-amerykańskich.
Bardzo też żywo interesowano się losami Polski w Brazylji, będącej podówczas jeszcze kolonją portugalską, lecz gotującej się już do zerwania pęt i ogłoszenia niepodległości. Ponieważ kraj macierzysty, Portugalja, uległa Napoleonowi, a po jego pogromie An-glji, Brazylja obawiała się, że zczasem i ona stanie się łupem Wielkiej Brytanji. Przekonując więc ziomków o konieczności oderwania się od Portugalji, polityk brazylijski, Jose Clemente Pereira, wskazywał między innemi na Polskę jako na kraj, który, gdy zamierzał uporządkować swoje stosunki polityczne, rozszarpany został przez zbrojnych współzawodników 1
Ogłoszenia niepodległości Brazylji dokonał ostatecznie w r. 1822 były królewicz portugalski, a późniejszy cesarz młodego państwa, Dom Pedro. Wolni już obywatele brazylijscy szczerze współczuli z niedolą Polski i życzyli jej odzyskania dawnej swobody. Stąd uważnie śledzili każdy ruch powstańczy w naszej ojczyźnie i ubolewali srodze, gdy ani rok 1831, ani 1863, nie przyniósł nam upragnionej wolności.
Gdy zaś z ziem polskich poczęły dochodzić jęki katowanych ofiar, gdy echo dalekie2) przynosiło ostatnie westchnienia tysięcy wygnanych na Sybir, odezwały się głosy protestu ze strony najszlachetniejszych pisarzy Brazylji.
1 Wspomina o tem historyk brazylijski, Varnhagen, w II tomie swej Historia do Brazil.
2 Takiem echem np. było dziełko markiza de Lavradio p. t. Consideracoes sobre a Polonia, wydane w Lizbonie w r. 1863, a w którem mowa także o kanibalizmie rosyjskim, o prześladowaniu Bazyljanek w Mińsku i w Połocku itd.
4
Sam wódz romantyków, autor licznych poezyj, powieści i dramatów, świetny stylista, M a c h a d o de Assis, poświęcił Polsce jeden z najpiękniejszych poematów, do którego za myśl przewodnią obrał słowa Mickiewicza: „A trzeciego dnia dusza musi powrócić do ciała i naród zmartwychwstanie". Wiersz kończy się zapewnieniem: „Nie ceni wolności, kto nie opłakuje z tobą katuszy twoich, i
nie pragnie, i nie kocha, i nie życzy sobie twego zmartwychpowstania, dokonanego bohatersko!" „Cały świat usłyszał ten jęk!" - woła inny poeta, Pe-dro Luiz Pereira de Souza, który na cześć powstańców 1863 r. napisał siedm dłuższych elegij pod wspólnym tytułem Voluntarios da morte („Ochotnicy śmierci"). Autor oburza się na świat, który, jak Neron, stoi bezczynnie, i zamiast pospieszyć z pomocą nieszczęśliwym, uśmiecha się szyderczo. Nie widząc znikąd ratunku, płacze nad trumną wielkiej męczennicy i zawodzi żałośnie: „0 Polsko! Polsko!"
Mniej posępnie spogląda w przyszłość słynny liryk, T o b i a s Barreto. Tu voltardes a viver — pisze — „Ty wrócisz do życia! Powrócisz do życia, a despotyzm legnie u twych stóp. Gotuj się docięcia, Judyto!" Zapewniając zaś Polskę o współczuciu Brazylji, powiada: „Przyjm pocałunek, który ofiaruje ci młode cesarstwo.x Nasz sztandar już wolny, dusze nasze głębiej cię odczuwają .. Za ciebie... protest przed światem... Za ciebie... modlitwa do Pana!" Podobnej treści wiersz poświęcił Polsce, żyjący podówczas w Kurytybie radca trybunalny, Joao Antonio de Barros Junior. Opisując katusze wygnańców polskich na Sybirze i w Uralu, oraz prześladowania moskiewskie, zwłaszcza w Trokach, Wilnie i Ołyce, nazywa Polskę nowem Pompei i woła wzruszony: Surge Polonia, teu martyrio basta — „Powstań Polsko, dosyć twego męczeństwa!" Wybitny natomiast poeta Castro Alvez dwukrotnie w poematach: 0 seculo i Deusa incruenta wspomina o Polsce jako nowej Lukrecji, zbeszczeszczonej przez dzikie hordy i złożonej po umęczeniu do trumny Sobieskiego, gdzie spoczywa, ale tylko uśpiona, w letargu.
Ciekawy bardzo jest poemat, który poświęcił Polsce mniej znany literat tej doby, Manoel Jose Goncalves Junior. Pisał go pod wpływem mesjanizmu, który, wraz z pismami filozoficznemi Hoene-Wrońskiego, przesiąkał także do Brazylji. W wierszu tym, rozpoczynającym się od pięknych słów: „Cicho! Uszanujcie płacz bolesny: tam, na krańcu Europy, kona naród, męczennik za wolność!" - zowie autor każdego bohatera polskiego nowym Chrystusem i wróży mu zmartwychwstanie ojczyzny: „Upadłeś, narodzie, ale nie umrzesz! Powstaniesz jako naród bohaterów!"
Szczere to było współczucie, ożywiające serca Brazyljan wobec cierpień, jakie przechodziła Polska po upadku powstania styczniowego.
1 Do r. 1889 była Brazylja cesarstwem.
5
A odczuwali niedolę jej tem głębiej, - jak przypomina Tobias Barreto - że do niedawna jeszcze sami walczyli o niepodległość swego kraju.
Ale i po roku 1863 nie przestano się zajmować sprawami polskiemi. Wielu wygnańców osiedliło się w Południowej Ameryce, a szczególnie w Argentynie i Brazylji. W okresie tym rozpoczęła się także emigracja zarobkowa; za nią napływała inteligencja polska, zwłaszcza duchowieństwo. Ciągły ten ruch wychodźczy niemało przyczyniał się do przypominania Polski i jej niedoli.
Tak np. w r. 1885, podczas prześladowania bismarkowskiego, zwrócił się słynny powieściopisarz Visconde de Taunay, piastujący wówczas urząd gubernatora prowincji parańskiej, w liście otwartym do kolonji polskiej w Paranie, aby wywłaszczonych przez Prusaków ziomków zaprosiła do Brazylji, gdzie znajdą nową ojczyznę, nową Polskę. List ten oburzył silnie rząd praski. Nastąpiła interwencja dyplomatyczna, wobec czego baron de Cotegipe, ówczesny premjer brazylijski, zganił autora za zbyt ostre słowa potępienia polityki pruskiej '.
Wypadkami rewolucyjnemi w Polsce w r. 1905 zainteresował się żywo Dr. Nuno de Andrade, piszący pod pseudonimem Felicio Terra. Nowelka jego p.t. Na Polonia („W Polsce"), osnuta na tle prawdziwego zdarzenia w Warszawie, jest jednym hymnem pochwalnym na cześć patrjotyzmu polskiego, tak boleśnie doświadczanego przed wybiciem godziny wolności.
Była ona już bliska z chwilą wybuchu wojny światowej. Odczuwano to także w Brazylji i zastanawiano się nad pytaniem, jakie stanowisko wobec wielkiej katastrofy dziejowej zajmie Polska. Znany publicysta A. S. de Castro Menezes poświęcił temu zagadnieniu osobne studjuin p. t. A indecisao da Polonia. Wspomniawszy na wstępie o zbrojnych próbach wyswobodzenia się w r. 1831 i 1863, stawia pytanie, za kim w tej wojnie oświadczy się Polska: za Wilhelmem, lub za carem, - czy też, nie mogąc się zdecydować, nie wykorzysta sposobnej chwili i pozostanie jak przysłowiowa lwica na lodzie. Podobne pytanie stawiał sobie poeta i ochotnik na froncie francuskim, Alberto Rangel, konkludując : „Jednakże walka dzisiejsza ocali ojczyznę Sobieskiego, stary ten naród, tak często wspominany przez poetów, a poniewierany przez mężów stanu.."2
A jednak znalazł się wybitny mąż stanu, który nie zawahał się jawnie i otwarcie wystąpić w obronie tej „poniewieranej ojczyzny Sobieskiego" i domagać się przywrócenia jej niepodległego bytu. Był nim świetny mówca i polityk, Ruy Barbosa,3 który podczas konferencyj pokojowych w Hadze zasłynął jako „orzeł haski".
1 Wspomina o tem Taunay w swych pamiętnikach: Visconde de Taunay, Visoes do Serfao, Sao Paulo, 1923, str. 126 i dalsze.
2 Alberto Rangel, Quinzenas de eanipo e guerra, Tours 1915, str. 32—33.
3 Mario de Lima Barbosa, Ruy Barbosa, Rio de Janeiro 1916.
6
On to wypowiedział głębokie zdanie, że „ojczyzna to nie jakiś system lub monopol, albo ustrój państwowy; ojczyzna to niebo, ziemia, naród, tradycja, wiedza, dom rodzinny, kolebka synów i nagrobki przeszłych pokoleń, to wspólność praw i języka i wolności". Zasłużony ten działacz często wspominał Polskę i zwracał uwagę na jej cierpienia, gdziekolwiek tylko przemawiał, czy to w teatrze w Petropolis,1 czy też na ruchliwej ulicy Avenida Central w Rio de Janeiro lub w senacie brazylijskim, w którym zasiadał jako członek honorowy. 2 Cieszył się też wielce z odrodzenia Polski, a gdy w czasie nawały bolszewickiej dowiedział się o zwycięstwie nad Wisłą, z łoża boleści polecił wysłać telegram gratulacyjny na ręce marszałka Piłsudskiego. A aguia branca salvou o mundo! - powtarzał - „Orzeł biały ocalił świat!" Szczery ten-nasz przyjaciel zmarł dnia 1 marca 1923 r.
W czasie układów pokojowych w Wersalu przebywał tam w roli korespondenta pism rioskich ceniony powieściopisarz J o ã o do Rio, poznawszy zaś bliżej Paderewskiego, którego mistrzowską grą zachwycał się jeszcze przed wojną, przejął się również podziwem dla jego doskonałego i kryształowej czystości patrjotyzmu. Poświęcił też mistrzowi dłuższy fejleton, pełen uznania i pochwał dla działalności jego na kongresie wersalskim, ujmując najlepiej działalność Paderewskiego w zwięzłe słowa: „Wszystko, co czyni, to dla Polski; wszystko, co czynią dla niego, to dla Polski!"
Podczas krwawej walki o Śląsk ogłosił zasłużony poeta Gustavo Barroso, podpisujący się pseudonimem Joao do Norte, ciekawy szkic historyczny p.t. Grunwald, porównując pamiętną bitwę z pogromem Niemców w r. 1918, by - wyjaśniwszy życzliwie słuszne pretensje Polski - podkreślić, że Polacy potrzebują Śląska jako kuźnicy broni na wypadek, gdyby zaszła konieczność zgotowania Prusakom nowego Grunwaldu.
Inny współczesny poeta brazylijski, Leoncio Correia, ujrzawszy widomy symbol odrodzonej Rzeczypospolitej Polskiej w osobie pierwszego jej posła w Rio de Janeiro, rozentuzjazmował się tym wypadkiem dziejowym i pod jego wrażeniem napisał piękny poemat oraz dłuższy fejleton. Objawił przytem wielką znajomość dziejów Polsk³ oraz jej kulturalnego dorobku. W szkicu swym wspomina o świetnej na swe czasy konstytucji 3-go maja, podnosząc, iż po raz pierwszy w histbrji Europy zaprowadziła ministe-rjum oświaty i opieki społecznej, wylicza zasługi Polaków na polu nauki, literatury, muzyki, sztuki i techniki. Równie serdeczny jest jego wiersz, kończący się słowami: „Witaj, bohaterska Polsko odrodzona! Pobici są wrogowie, legli w prochu! Witaj, biaty orle Polski!"
1 Conferencia do Senhor Ruy Barbosa no Theatro Petiopolis, em Petropolis, aos 17 de Marco de 1917, Londyn 1917.
2 Ruy Barbosa, A reuogacao da neutralidade, Londyn 1918.
3 W języku portugalskim istnieje zarys hjstorji polskiej p. t.: Eduardo de Noronha, Historia da Polonia, Lisboa 1915.
7
W podobny ton uderzył młody poeta saopaulowski, A1 b e r t o de Aragão. Poemat jego, zatytułowany Hontem e hoje („Wczoraj a dziś"), cechuje, obok szczerej sympatii ku Polsce, szereg pięknych myśli filozoficznych. Radując się z zmartwychwstania ojczyzny wychodźców, których poznał w Brazylji, woła wzruszony: „Ale dziś wolną jesteś nareszcie! Jesteś ojczyzną i jesteś narodem! Jakże śliczne przebudzenie! Dotykać niebios ręką i czytać w każdej gwieździe poemat piorunowy!"
Ale nietylko polityczna dola Polski zajmowała Brazyljan. Niemniej interesowano się jej kulturą i sztuką, zwłaszcza literaturą i muzyką. Tak np. na łamach czasopisma O mundo literario („Świat literacki") pojawiło się w jednym z ostatnich roczników interesujące studjum, poświęcone literaturze polskiej. Autorzy: Pereira d a Silva i Theo Philho podkreślała tu szczególnie wpływy francuskie w Polsce, sięgające „przyjaźni" Kochanowskiego z Ronsardem. Natomiast literat Fabio Luz zajął się w jednej ze swych książek x prometeizmem polskim i głównym jego przedstawicielem, prof. M. Zdziechowskim. Największy jednak oddźwięk w literaturze brazylijskiej obudził Henryk Sienkiewicz, którego dzieła, przetłumaczone na lęzyk portugalski, do dziś dnia znajdują licznych czytelników w Portugalji i Brazylji. Ceniony krytyk José Verissimo poświęcił dwu jego powieściom, Quo vadis? i Bez dogmatu, studja dłuższe i szczegółowe. Verissimo zachwyca się gorąco romansem rzymskim, mimo, że czytał go - jak sam z ubolewaniem podnosi - tylko w przekładzie angielskim.2 Wogóle Sienkiewicz posiadał sporo sympatyków wśród literatów brazylijskich. Toteż na wieść o jego śmierci powieściopisarz Monteiro Lobato poświęcił mu w redagowanej przez siebie Revista do Brazil serdeczny nekrolog, nazywając go uma verdadeiru figura universal — „postacią prawdziwie uniwersalną"
W ostatnim czasie ukazał się także we wspomnianem już 0 mundo literario ciekawy artykuł o Ferdynandzie Ossendowskim. Skreślił go Jayme Adour Camara po przeczytaniu francuskich przekładów głównych dzieł tego podróżnika.
Z twórców muzyki polskiej niezliczonych wprost wielbicieli posiada w Brazylji Szopen Wyczerpującą jego biografję, ciekawie ujętą, ogłosił Mucio da Paixao, jeden z nowszych pisarzy saopaulowskich. Natomiast krytyk riograndeński, Rivadavia Severo, opowiada w pięknym fejletonie, jak znany pianista Fried-man, interpretujący po mistrzowsku utwory Szopena, nauczył go kochać muzykę polskiego twórcy.
1 Fabio Luz, A paisagem no conlo, no romance e na nouella, Sao Paulo 1922.
5 Josć V e r i s s i m o , Homens e Cousas Estrangeiras, Rio de Janeiro 1902.
8
Pod świeżem także wrażeniem muzyki szopenowskiej, zwłaszcza Nokturnów, napisał poeta parański, Silveira Netto, piękny sonet p.t. Chopin. Artyzmem Pa-derewskiego entuzjazmuje się znów Humberto de Campos.
Jak już wspomniałem, niemało do ciągłego zainteresowania się sprawami polskiemi przyczyniła się emigracja nasza, stale od roku 1863 napływająca do Brązylji. Wychodźcy osiedlali się głównie w trzech południowych stanach: Parana, Sta Catharina i Rio Grande do Sul. Otóż tą kolonizacją polską, obok wielu działaczy politycznych i społecznych, zainteresowali się także liczni pisarze, jak np. cytowany już Visconde de Taunay, Affonso da Costa, Nestor Victor i .Tulja Lopes de Almeida. Ta ostatnia, jako była nauczycielka ludowa w Kurytybie, napisała wcale zgrabną powiastkę p. t. Polaco („Polak"), opartą na wydarzeniu z życia szkolnego: jeden z uczniów, mały Niemiec, dokucza stale swemu sąsiadowi, chłopcu polskiemu, który pragnie się zemścić na napastliwym natręcie; stąd spór i sąd przed trybuną nauczycielki, godzącej wkońcu małych współzawodników.
Szerzej zagadnieniem kolonizacji polskiej i jej stosunkiem do społeczeństwa brazylijskiego zajmował się świetny felietonista parański, Paulo de Assumpção, zmarły z początkiem b. r. Dwa jego szkice: Brasileiros e Polacos oraz Alegria Polaca obrazują znakomicie współżycie polsko-brazylijskie na kolonji. W ostatnim z nich wielbi autor gorąco piękność polskiej kobiety. W zachwyt z tego samego powodu wpada poeta parański, Alfredo Coelho. Zakochany w przybyłej z odległych ziem Polce, sławi jej urok w miłym sonecie, noszącym tytuł Nivea.
Niestety, imię Polki w Południowej Ameryce zhańbiły żydówki nasze, adeptki płatnej miłości, podające się zawsze i wszędzie za rodowite Polki. Z tego powodu nazwa „Polka" stała się w Brazylji poprostu synonimem kobiety lekkich obyczajów. Na tem tle powstała nawet, skądinąd zabawna, komedja-jeduoaktówka. Autorem jej jest współczesny dramaturg Mario Sette z Pernambuco. 1
Polska i Polacy zajmują więc w piśmiennictwie brazylijskiem miejsce godne uwagi. Niestety, utwory te byty dotychczas u nas prawie że nieznane, a i w Brazylji miała je w pamięci tylko garść czytelników. Podczas kilkoletniego pobytu w kraju Krzyża Południowego udało mi się zebrać wszystkie te poezje, fejletony, szkice, studja, zdania i fragmenty i ułożyć z nich antologję, do której wstęp napisał polonofil kurytybski, H. E. Humphreys. 2 Całość, obficie ilustrowana, ukazała się staraniem zasłużonego działacza polskiego w Paranie, misjonarza X. Jana R z y m e ł k i, drukiem i nakładem dziennika kurytybskiego Gazeta do Povo i znalazła w kołach brazylijskich bardzo przychylne przyjęcie, co ze względu na propagandę kultury polskiej w krajach ibero-amerykańskich nie jest, być może, bez znaczenia.
1 Mario Sette, Quem ve cara..., S. Paulo 1922.
2 Fredecensis, A Polonia na Literatura Brasileira, Curityba 1H27, str. X + 214.
II
9
Dopóki żyli na emigracji wybitni wodzowie naszego narodu, znajomość spraw polskich trwała jeszcze wśród przyjaznych nam ludów i państw. Z śmiercią ich jednak imię Polski powoli szło w zapomnienie. Artyści i pisarze przypominali wprawdzie obcym od czasu do czasu imię odległego narodu, ale w dyplomacji i polityce nie znano Polski lub przynajmniej starano się o niej nic nie wiedzieć. Nie inaczej działo się w Brazylji, od której zresztą niepodobna było spodziewać się większego zainteresowania dla Polski, skoro do r. 1822 ziemia Krzyża św. była tylko koloują portugalską i nie uprawiała własnej polityki zagranicznej. Dopiero po oderwaniu się jej od macierzy i nawiązaniu stosunków dyplomatycznych z państwami europejskiemi, sprawa polska zjawiła się, choć zdaleka, i na brazylijskim horyzoncie.
Najgłębsze wrażenie wywarło na Brazylijczykach nieszczęsne powstanie styczniowe. Najwybitniejsi ówcześni literaci poświęcają Polsce całe poematy, pełne gorących słów współczucia.1
Po r. 1863 zaczęła także napływać do Brazylji emigracja polska, która, jakkolwiek składała się z przedstawicieli najniższych warstw narodu, nauczyła jednak Brazyljan cenić Polaków jako element wysoce pożądany przy kolonizacji kraju. Wsławili się też ci przychodźcy polscy jako zamiłowani rolnicy, o głębokiej pobożności i moralności. Wytrwałą acz ciężką pracą zdobyli nowe warsztaty, założyli w trzech południowych zwłaszcza stanach (Parana, Santa Catharina i Rio Grande do Sul) liczne kwitnące kolonje, wznieśli szkoły i kościoły i niemało przyczynili się do rychłego rozrostu miast, jak np. Kurytyby (Curityba), stolicy parańskiej i centrum tamtejszego ruchu polskiego. Dobrymi byli kolonistami, lecz nie wychodzili poza zakres swej pracy i nie wznosili się ku szerszej oświacie.
Niestety, mało było pomiędzy nimi inteligentów prawdziwych, mogących zaszczyt przynieść dalekiej ojczyźnie.
1 Por. Polska i Połaci/ w piśmiennictwie brazylijskiem, Przegląd Współczesny Nr. 79, str. 337—343.
10
Przeciwnie, wielu tak zwanych półinteligentów szkodziło raczej dobremu imieniu narodu. Wszak zdarzało się, że przeciętny Brazylijczyk mawiał, iż Polak w kołnierzyku to oszust.
Na szczęście nie brakło i jednostek, inaczej pojmujących swą działalność, jak np. żyjący jeszcze pod Kurytybą inżynier Edmund Sebastjan Woś-Saporski, który swego czasu szczerze zaopiekował się uciekającymi ze stref malarycznych kolonistami polskimi i pomógł im osiedlić się na wyżynie parańskiej, znanej ze zdrowego klimatu. Rodak ten nie wahał się stanąć osobiście przed ówczesnym cesarzem Brazylji, Piotrem II, i prosić go o pozwolenie założenia tam kolonij polskich. Rząd polski odznaczył go za to obecnie orderem „Odrodzenia Polski".
Inżynierowie polscy cieszą się w Brazylji wielkiem poszanowaniem i zaufaniem. Słynna kolej ze Santos do São Paulo jest częściowo ich dziełem.
Szeroką działalność kulturalno-oświatową rozwinęli w Paranie dwaj wydawcy : ś.p. Leon B i e 1 e c k i, długoletni redaktor i wydawca Gazety Polskiej w Brazylji, który słowem i czynem starał się lud polski, w puszczy brazylijskiej zamieszkały, ochronić od formalnego zdziczenia, oraz przebywający obecnie w Polsce p. Kazimierz Warchałowski, założyciel księgarni i pisma Polak w Bruzylji, które w r. 1920 zmieniło swój tytuł na Lud i przeszło w posiadanie księży Misjonarzy. P. Warchałowski rozwinął podczas wojny w Kurytybie i w Rio de Janeiro rozległą akcję na rzecz propagandy polskiej. Założył zwłaszcza t zw. Polski Komitet Centralny, który zbierał ofiary na wojsko polskie i wpłynął na ówczesny rząd Stanów Zjednoczonych Brazylji, iż jeszcze przed rozejmem, aktem z dnia 17 sierpnia 1918 r., uznał oficjalnie niepodległość państwa polskiego. Przyczynił się do tego wielce ówczesny minister spraw zagranicznych, zmarły niedawno Dr. Nilo Pecanha, brat obecnego posła brazylijskiego w Warszawie, wspierał zaś usiłowania Polskiego Komitetu Centralnego słynny poeta Paweł Claudel, który piastował wówczas urząd posła francuskiego w Rio de Janeiro.
Z działalnością P. K. C. ściśle złączona jest akcja oficera wojsk polskich, porucznika Abczyńskiego, który wśród kolonij polskich werbował ochotników do armji Hallera. Ponieważ Niemcy i liczni germanofile starali się podburzyć władze miejscowe przeciw agitatorowi polskiemu, Komitet Polski wydał broszurę w języku portugalskim (urzędowym w Brazylji), tłumaczącą pracę narodową porucznika Abczyńskiego. Odezwę natomiast Dr. Feliksa Młynarskiego, wystosowaną w sprawie polskiej do Lansinga (Stany Zjednoczone Północnej Ameryki), przetłumaczył na portugalskie Komitet Obywatelski w Marechal Mallet (Parana) i wydał ją własnym nakładem celem rozrzucenia między Brazylijczyków.
Często również w dziennikach prowincjonalnych ukazywały się artykuły działaczy polskich, broniących sprawy narodowej i zwal czających wrogą nam propagandę. Na łamach prasy stołecznej czynił to z powodzeniem p. Płużański. Niezależnie od tego literaci
brazylijscy sami często zajmowali się zagadnieniem Polski i poświęcali mu liczne fejletony i sprawozdania.
brazylijscy sami często zajmowali się zagadnieniem Polski i poświęcali mu liczne fejletony i sprawozdania.
11
.
Nadzwyczaj dodatni wpływ intelektualny wywarł p. Ksawery Orłowski, pierwszy poseł polski w Rio de Janeiro. Szlachetnym umysłem, wielką erudycją i właściwym sobie taktem zdobył odrazu sympatje Brazylijczyków i mimo krótkiego urzędowania pozostawił po sobie miłe wrażenie polskiego arystokraty o wysokiej kulturze. Do Kurytyby zjechał tymczasem pierwszy konsul polski w osobie p. Kazimierza Gluchowskiego, który wzbudził coprawda ruch znaczny, ale mało korzystny dla propagandy polskiej. Rząd warszawski odwołał go też rychło.
O wiele więcej przyczyniło się do rozsławienia imienia polskiego powołanie doktorów Kossobudzkiego, Szymańskiego i Szeligowskiego na profesorów medycyny przy uniwersytecie parańskim. Dr. Juljan Szymański przeniósł się zczasem do Wilna, na wszechnicę Stefana Batorego, a obecnie jest marszałkiem Senatu, jednak prawie co roku na czas wakacyj wyjeżdża do Brazylji, gdzie w pobjiżu Araukarji (kolonji polskiej w Paranie) posiadał sanatorium okulistyczne. Dr. Mirosław Szeligowski jest obecnie dyrektorem jednego z największych szpitali w stanie São Paulo. Sławę jako świetny chirurg zdobył sobie w krótkim czasie Dr. Antoni Rydygier,. który przed kilku laty uratował córkę b. prezydenta Parany od niechybnej śmierci, mimo bezradności miejscowych lekarzy. Dzisiaj należy także już do grona profesorów kurytybskiego fakultetu medycyny.
Niemałe zasługi około sprawy polskiej w stanie Rio Grande do Sul położyli dwaj działacze tamtejsi: salezjanin ks. Konstanty Zajkowski, wielki przyjaciel młodzieży polskiej, oraz adwokat Dr. Michał Chmielewski.
Ważnym środkiem propagandy polskiej w Brazylji, zwłaszcza w kołach intelektualnych, było czasopismo Brusil Polonia, redagowane wyłącznie w języku portugalskim przez znakomitego literata rioskiego, Leoncio Correia. Ukazało się, niestety, tylko 15 numerów tego pożytecznego miesięcznika, w którym ogłaszano m. i. artykuły polityczne, historyczne, ekonomiczne, niemniej jak szkice z dziedziny literatury i etnografji polskiej oiaz utwory współczesnych i dawniejszych pisarzy brazylijskich Polsce poświęcone. W celach propagandystycznych wydano także dwie broszury, omawiające sprawę Galicji Wschodniej i Górnego Śląska.
Wielką przeszkodą dla propagandy polskiej są Niemcy zamieszkali w Brazylii. Posiadają oni na swe usługi liczną inteligencję,, zajmującą wysokie nieiaz stanowiska, jak profesor politechniki rio-skiej Dr. Backheuser, zacięty wróg Polski, albo członek Akademji w Rio de Janeiro, Dr. Klemens Brandenburger, który swego czasu wydał w Lipsku dziełko o historji polskiej.
12
Niemcy rozwinęli ostatniemi czasy ogromną wprost akcję, zakładając wszędzie towarzystwa germanofilów, tzw. Sociedades dos amigos da cultura allema. Wydają także liczne pisma, oczywista w przyjaznym im duchu utrzymane, jak: O Tempo, O Pharol, A Arte e a Sciencia, czasopismo literacko-naukowe i inne. Pozatem pozyskali dla swych celów kilku pisarzy brazylijskich, którzy — chyba nie bezpłatnie! - pióra swe poświęcają sprawom niemieckim. Tak np. profesor uniwersytetu w Recife, A. Chateaubriand, w książce p. t. A Allemanha ostro atakuje Polskę i Korfantego za oderwanie od „biednych'1 Niemiec Górnego Śląska. Zawziętszym jeszcze germanofilem jest literat paulistański, Mario Pinto Serva, który dla zwalczania dość powszechnej od czasów wojny światowej germanofobji ogłosił już sporo tomów pod zachęcającemi tytułami: A Felonia de Versalhes („Obłuda Wersalu"), A Allemanha sfKjueada („Ztupione Niemcy"), A proxima guerra („Przyszła wojna") itp.
Posiadamy więc w Brazylji silnych wrogów, z którymi walka nie jest łatwa. Wszak jest nas lam zaledwie 150.000, Niemców zaś blisko pół miljona.
Mimo to propaganda polska, w Paranie zwłaszcza, zrobiła w ostatnich latach wielkie postępy dzięki drugiemu konsulowi polskiemu w Kurytybie, p. Zbigniewowi M i s z k e m u , który jako wytrawny znawca świata romańskiego potrafił w stosunkowo krótkim czasie naprawić błędy poprzednika i rozwinąć szeroką akcję na rzecz swego kraju. Prócz działaczy oświatowych zaprosił do Parany przedstawicieli polskiego świata artystycznego. W Kurytybie urządził wystawę swych prac malarskich p. Ignacy Pieńkowski, profesor Akademji sztuk pięknych w Krakowie. Z Warszawy przybyli na krótki czas literaci: pp. Antoni Słonimski i Stanisław Baliński. Zjechała także z Krakowa p. Marja Wernicka, nauczycielka rytmiki i muzyki.
Panu konsulowi bowiem pomagała w jego niestrudzonej pracy nad podniesieniem prestiżu polskiego dzielna jego małżonka, p. Dr. Eugenja Miszke. Jako znakomita pianistka zdobyła sobie wnet uznanie kurytybskich sfer muzycznych. Aby zapoznać ogół z muzyką polską, założyła przy pomocy kilku działaczy z kolonji miejscowej, zwłaszcza zasłużonego patrjoty i misjonarza, ks. Jana Rzymełki, Towarzystwo muzyczne im. Fryderyka Chopina. Z początkiem roku 1923 odbył się w auli gimnazjum parańskiego koncert polski, poświęcony wyłącznie utworom Moniuszki, ku uczczeniu 50 rocznicy jego śmierci. Niezwykłym sukcesem był koncert pianisty Horszowskiego, który na usilne starania pp. konsulów specjalnie zjechał do Kurytyby, aby uświetnić inaugurację wspomnianego Towarzystwa i z tej okazji odtworzyć wyłącznie utwory Chopina. Niemniejszem uznaniem cieszyła się także nauka rytmiki, w której brały udział panienki z najlepszych sfer kurytybskich.
Wogóle przyznać trzeba, że cicha lecz wytrwała praca p. konsula Miszkego i jego małżonki wydała piękne rezultaty.
13
Jemu zawdzięczamy także uratowanie zbiorów polskiej ekspedycji zoologicznej, której kierownik, ś. p. Tadeusz Chrostowski, umarł nagle na malarję w Foz do Iguassu, na granicy parańskiej, argentyńskiej i paragwajskiej. Szkoda więc, że zasłużony ten i dbały o dobre imię Polski jej przedstawiciel został w lipcu b. r. odwołany do Warszawy na wyższe stanowisko w M. S. Z. Z żalem żegnały go też nietylko kolonje polskie, ale władze parańskie i kurytybski korpus dyplomatyczny, którego długi czas był dziekanem.
Ciekawość wielką u Brazyljan, a jeszcze większą radość rodaków-wychodźców wzbudził okręt szkolny „Lwów", który w r. 1923 odwiedził porty: Rio de Janeiro, Santos i Paranagua, wszędzie entuzjastycznie witany. Był to przecież pierwszy okręt polski na wodach brazylijskich. Stałem natomiast przypomnieniem współudziału polskiego w kolonizacji zwłaszcza Parany będzie pomnik „Siewcy”, który stanął na jednym z najpiękniejszych placów kurytybskich, w pobliżu głównego dworca. Pomnik przedstawia piękny typ polskiego rolnika przy zasiewie. Wykonał go znany w brazylijskim świecie artystycznym i ceniony rzeźbiarz, Jan Żak, zwany przez Brazylijczyków Zaco Parana, bo wychował się w Paranie, lecz rodem jest z Brzeżan w Małopolsce. Pomnik ten wzniosła Polonja polska dla upamiętnienia setnei rocznicy niepodległości Brazylji, obchodzonej uroczyście w r. 1922.
Do zebrania potrzebnych funduszów z ofiar i składek przyczynili się najwięcej księża Misjonarze czyli Lazarzyści, pracujący z wielkim pożytkiem nad utrzymaniem ducha narodowego wśród wychodźców polskich w południowej Brazylji. Dzisiaj obok przedstawicieli Rzeczypospolitej misjonarze polscy są najważniejszymi czynnikami propagandy narodowej w tym odległym kraju. Zasługi ich są ogromne.
Głównym działaczem jest znany w Polsce z czasów walki plebiscytowej na Górnym Śląsku, ks. Jan Rzymełka, wielki erudyta i doskonały mówca, którego niestrudzoną pracę przenika jedno tylko hasło: „Bóg i ojczyzna!” Obecnie ks. Rzymełka piastuje urząd wicewizytatora prowincji polsko-brazylijskiej, należącej do księży Misjonarzy krakowskich. Godnym jego współpracownikiem i dzielnym agitatorem polskości jest ks. Stanisław Piasecki, założyciel wielu pożytecznych instytucyj oświatowych w Kurytybie i redaktor Ludu Wymienieni dwaj księża zorganizowali także wydanie antologji, ziożonej z utworów licznych pisarzy brazylijskich : A Polonia va literatura brasileira, która znaleźć może czytelników wszędzie, gdziekolwiek tylko rozbrzmiewa język portugalski lub hiszpański.
Imię Polski wsławił inny jeszcze misjonarz, ks. Jan Kominek, któremu powiodło się nawrócić niemal setkę indjan szczepu Bugre, najdzikszego plemienia Brazylji. Pracowity ten kapłan rządzi dzisiaj obszerną parafją polską w stanie Santa Catharina, Itayopolis, liczącą przeszło 1000 rodzin polskich, wcale zamożnych, które zbudowały piękny kościół, największy kościół polski w Południowej Ameryce.
14
Jest to potężny pomnik pracy narodowej w puszczy brazylijskiej. Na polu językoznawstwa znowu pracuje wytrwale ks. Józef Góral, proboszcz w Abranohes pod Kurytybą. Oprócz wielu dzieł pomniejszych opracował obszerny słownik portugalsko-polski, który ukazał się już drukiem i nakładem księży Misjonarzy.
Pozatem Zgromadzenie to wzniosło przy pomocy kolonistów nader liczne domy polskie, kaplice, szkoły i ochronki, w których dziatwą opiekują się z poświęceniem SS. Miłosierdzia. Zakonnice te cieszą się wielkiem zaufaniem rządu parańskiego, który powierzył im kilka schronisk, szpitali i sanatorjów. W r. b. księża Misjonarze obchodzili srebrny jubileusz swej trudnej pracy na tych placówkach zamorskich.
Kościół polski w Kurytybie wznieśli księża Werbiści, którzy pracują także w licznych placówkach polskich w Paranie. Niemałe zaś zasługi na polu szkolnictwa narodowego położyły SS. Rodziny Marji ze Lwowa. Utrzymują one w Kurytybie dwie obszerne szkoły.
Godne wzmianki są usiłowania dla dobra propagandy polskiej, przedsięwzięte przez lekarza kurytybskiego i profesora tamtejszego uniwersytetu, Dr. Szymona Kossobudzkiego, który wydał kilka numerów czasopisma Echo de Polonia. Współredaktorem był młody literat i polonofil Humphreys.
W r. 1926 zawitał do Brazylji artysta Brunon Lechowski, zwany w Polsce „dziwnym malarzem" dla ciekawych obrazów i dekoracyj. Artysta ten urządził kilka wystaw swoich prac w specjalnym namiocie, nad którym powiewał sztandar polski.
Należy jeszcze wspomnieć o godnem poparcia towarzystwie, jakie zawiązało się dwa lata temu w Kurytybie. Jest to stowarzyszenie studentów polskiego pochodzenia „Sarmacja", które przystąpiło już nawet do budowy własnego domu; fundusze płyną z ofiar całej kolonji.
Szlakiem wielu głośnych działaczy polskich", którzy na długo jeszcze przed wojną światową odwiedzali Brazylję i kolonje nasze w tym kraju, jak np. Roman Dmowski, Paderewski, ks. kanonik Chełmicki, Adolf Dygasiński, Siemiradzki, Kłobukowski i tylu innych, również w ostatnim czasie udał się szereg osobistości z kraju do ziemi Krzyża św. Więc byli tam, między innymi, zasłużony dyrektor Urzędu emigracyjnego w Warszawie, p. St. Gawroński, hr. E. Kurnatowski w towarzystwie dziennikarza p. Makarczyka oraz sławna wynalazczyni radu p. Curie-Skłodowska, która w kołach naukowych stolicy entuzjastyczne znalazła przyjęcie. Przybycie zaś senatora Kurnatowskiego i rozwinięta przez niego propaganda polonofilska w sferach dyplomatycznych i dziennikarskich, podczas międzyparlamentarnej konferencji handlowej w Rio de Janeiro i São Paulo, wywarła jak najlepsze wrażenie i przysporzyła nam wielu przyjaciół.
W ostatnim czasie i kolonja miejscowa coraz większą pod tym względem okazuje ruchliwość.
15
W r. 1923 nastąpił po raz pierwszy wybór posła polskiego do kongresu parańskiego w osobie p. Nice-fora Modesta Falarza, obecnego dyrektora seminarjum nauczycielskiego w Kurytybie. Wykłada on także przedmioty związane z Brazylją w kolegjum im. H. Sienkiewicza, założonem przed kilku laty przez kolonję kurytybską.
Jak więc widać, propaganda kultury polskiej w Brazylji, mimo niesforności niektórych rodaków, małego poparcia ze strony władz centralnych i wrogiej nam propagandy niemieckiej, ciągłe robi postępy. A że te postępy nie ustaną, to poza pracą księży Misjonarzy gwarantuje choćby już tylko skład obecnego poselstwa Rzeczypospolitej w Rio de Janeiro. W osobach Dr. T. St. Grabowskiego, wytrawnego dyplomaty i uczonego pisarza oraz p. St. Głuskiego, rioskiego charge d'affaires i kierownika tamtejszego wydziału konsularnego, zyskała sprawa polska pierwszorzędnych rzeczników. P. Głuski propaguje imię Polski w sferach literackich i dziennikarskich, co znajduje echo w życzliwych artykułach prasy stołecznej Brazylji, tego kraju o wielkiej przyszłości, z którym jak najściślejsze powinny łączyć nas węzły.
TEGOŻ AUTORA Z TEJ DZIEDZINY:
Polacy w Południowej Ameryce
Zarys bibljografji polskiej w Brazylji
Przekłady z literatury brazylijskiej („Świat Parański", Nr. 1-6, 1923-25. Kurytyba)
Wpływ języka portugalskiego na język kolonistów polskich w Brazylji. Porównawcze studjum językowe. Kurytyba, 1925
Polska Bibljografja w Brazylji. Lwów-Warszawa. 1927
(W języku portugalskim:)
A Polonia na Literatura Brasileira. Uma anthologia. Curityba-Parana-Brasil. 1927
(W przygotowaniu:)
Druki portugalsko-brazylijskie o Polsce. Studjum bibliograficzne. Poznań. 1929
Nenhum comentário:
Postar um comentário